Paulina Smaszcz jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Ostatnimi czasy często odnosi się do swojego byłego męża Macieja Kurzajewskiego, nie pomijając przy tym jego nowej partnerki Katarzyny Cichopek.
Tym razem Smaszcz mówiła jednak o sobie. Ujawniła, że nie może narzekać na brak adoratorów. Dziennikarka twierdzi, że otrzymuje wiele wiadomości w mediach społecznościowych. Niektórzy są bardzo nachalni...
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paulina Smaszcz mówi o swoich adoratorach
W instagramowej rolce Paulina Smaszcz opowiedziała między innymi o tym, czy osobiście odpowiada na wiadomości, które znajduje w swojej skrzynce odbiorczej na Instagramie.
No tak, tylko jeśli nie są to jakieś straszne rzeczy albo panowie przesyła ku**sy. Bo panowie mnie kut**iki nie kręcą, więc od razu blokuję takie wiadomości - zaznaczyła Smaszcz.
Jak widać, niektórzy "adoratorzy" przekraczają wszelkie granice. Oczywiście pojawiają się też tacy, którzy za pośrednictwem prywatnych wiadomości hejtują Paulinę Smaszcz. Obraźliwe komentarze była żona Kurzajewskiego po prostu kasuje.
Ostatnio głośno zrobiło się o wyznaniu Pauliny Smaszcz na temat początków małżeństwa z dziennikarzem. Stwierdziła, że to właśnie ona w momencie ślubu w 1996 roku miała więcej na koncie. Kurzajewskiego nie przedstawiła w pozytywnym świetle.
Maciek nie miał nic, kiedy ze mną się ożenił. A ja od 16. roku życia bardzo ciężko pracuję i mam komu to zostawić, a jak długo pożyję, tego nie wiadomo (...). Jeszcze niedawno pożyczałam mu swój samochód, bo nie miał czym jeździć… - zdradziła Smaszcz w rozmowie z "Super Expressem".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.