Rozmowę z Kamilem Durczokiem, która miała miejsce na początku listopada, opublikowano w serwisie Plejada chwilę po tym, jak w mediach pojawiła się informacja o jego śmierci. Dziennikarz nie zdążył jej autoryzować, ale autor Michał Misiorek podkreślił, że tekst "wiernie oddaje wypowiedzi Durczoka".
Durczok w swojej ostatniej rozmowie nie unikał trudnych pytań na temat swojego życia prywatnego i zawodowego. Skomentował m.in. wyrok, jaki otrzymał za jazdę pod wpływem alkoholu. Nie ukrywał, że boi się więzienia. Przy okazji zasugerował, że zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym został mu postawiony na polityczne zamówienie.
W rozmowie nie zabrakło ciosów w media publiczne, które określił jako "szczujnię" i "goebbelsowską szczekaczkę". Zapewnił, że nie chce wracać do telewizji. Jego celem było rozwinięcie swojej aplikacji o nazwie Durczokracja.
Nie chcę mieć dwóch milionów idiotów po drugiej stronie, wolę mieć sto, pięćdziesiąt czy nawet dziesięć tysięcy ludzi, którzy rozumieją rzeczywistość – uzasadniał.
Durczok wspomniał w swoim ostatnim wywiadzie także o głośnym rozstaniu z TVN po tym, jak oskarżono go o mobbing i molestowanie seksualne. Dziennikarzowi Plejady wyjawił, jaki miał styl pracy w "Faktach" TVN.
W TVN wobec leni i niekompetentnych osób byłem tyranem. Wcale się tego nie wstydzę. Przekonałem się na własnej skórze, że duża grupa ludzi autentycznie mnie nienawidziła, ale byli to na tyle tchórzliwi ludzie, że nie umieli przyznać się do tego, gdy byłem na szczycie. Gdy z niego spadłem, wskoczyli na mnie bez miłosierdzia – powiedział.
Czytaj także: Przyczyna śmierci Kamila Durczoka. Oficjalne informacje
W mocny sposób wypowiedział się też o swojej walce z nałogiem alkoholowym i rakiem. Durczok oznajmił, że nie umiał wyhamować.
Pokonałem nowotwór, mimo że lekarze dawali mi na to 15 proc. szans, ale nie nauczyło mnie to szacunku do życia. Wręcz przeciwnie. Zacząłem rozrabiać jeszcze bardziej. Zrobiłem licencję pilota, coraz szybciej jeździłem autem, wielokrotnie ryzykowałem. Zresztą, inne choroby też niewiele mnie nauczyły – wyznał.
Były dziennikarz przyznał też, że był pod stałym nadzorem lekarzy. Jednak zdementował nawrót choroby nowotworowej. Przyczyna leżała gdzie indziej.
To nie jest nawrót. Po prostu mój organizm wystawia rachunek za czterdzieści kilka lat naprawdę mocnej eksploatacji. Cały czas jestem pod kontrolą lekarzy. Czasami mam wrażenie, że częściej widuję ich niż mojego brata – stwierdził.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.