Widzowie pokochali Tomasza Wędzonego już od pierwszego odcinka 2. edycji show "Farma". Przedsiębiorca z Żor był niepokonany we wszystkich pojedynkach, przy czym zawsze uśmiechnięty, sympatyczny i serdeczny dla wszystkich.
Wygrał "Farmę" wbrew wszystkiemu
46-latek w starciu pokonał znacznie młodszych przeciwników.
Prywatnie mężczyzna jest ojcem dwóch synów, którzy z początku nie byli zadowoleni z udziału ojca w show. Teraz jednak obaj są z niego bardzo dumni. Dlaczego więc Tomasz wysłał swoje zgłoszenie do show Polsatu?
Oglądając wcześniejsze odcinki, chciałem przeżyć tę przygodę. Poznać nowych ludzi i sprawdzić siebie w takich warunkach, bo to jest survival. W moim wieku 46 lat jestem z siebie dumny, że pokonałem młodzików i to sportowców - wyznał w rozmowie z "Pomponikiem".
Jestem zawzięty, silny, nie poddaję się i mam doświadczenie. Człowiek orkiestra jak to się mówi. Z niejednego pieca chleb jadłem i wiele zawodów wykonywałem. Jestem kreatywny i to wszystko di kupy pomogło mi dotrwać do końca i wygrać tę nagrodę - dodał.
W programie były do wygrania imponujące nagrody. Widły jako symbol i 100 tys. zł. Wędzony te pierwsze chce przeznaczyć na aukcję, a pieniądze z niej pójdą na jakiś szczytny cel. Za wygrane pieniądze z kolei planuje otworzyć... food trucka, czyli lokal gastronomiczny na kółkach.
Oprócz tego, chciałby mieć możliwość spełnienia swojego marzenia. Ponieważ kiedyś trenował boks, liczy, na propozycje od organizatorów walk MMA. Chce jeszcze raz pokazać, co potrafi.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl