Mikołaj Sikatka urodził się w 1787 roku jako najmłodszy spośród trójki dzieci Wojciecha i Magdaleny z Grąblina.
Pod koniec swego życia skromny pasterz z małej miejscowości koło Konina miał być świadkiem niezwykłych wydarzeń. Otóż w latach 1850–1852 miała mu się objawiać Maryja.
Objawienia w Lesie Grąblińskim
Mikołaj często modlił się na terenie Lasu Grąblińskiego. To właśnie tam, przed zawieszoną na sośnie kapliczką z niewielkim obrazkiem miała mu się objawić Matka Boża. Co ciekawe, kiedy proroctwa, o których mówił zaczęły się spełniać (a dotyczyło to choćby epidemii cholery), wzmógł się kult, otaczający leśny obraz. Ten w końcu przeniesiono nawet do sanktuarium maryjnego w Licheniu.
A co Maryja miała rzekomo powiedzieć pasterzowi?
W ogniu długich doświadczeń oczyści się wiara, nie zagaśnie nadzieja, nie ustanie miłość. Będę chodziła między wami, będę was bronić, będę wam pomagać, przez was pomogę światu. Ku zdumieniu wszystkich narodów świata – z Polski wyjdzie nadzieja udręczonej ludzkości. Wtedy porusza się wszystkie serca radością, jakiej nie było przez tysiąc lat. To będzie znak największy dany narodowi, na opamiętanie i ku pokrzepieniu. On was zjednoczy. Wtedy na ten kraj udręczony i upokorzony spłyną łaski wyjątkowe, jakich nie było od tysiąca lat – czytamy.
To nie koniec. Pojawił się bowiem warunek spełnienia proroctwa.
Jeśli naród polski się poprawi, będzie pocieszony, ocalony, wywyższony, za przykład dawany innym narodom. Szatan będzie z nim walczył na wszelki sposób, aby nie dopuścić do jego odrodzenia, ale ostateczne zwycięstwo będzie ze mną (…) Nie dajcie się uwieść piekielnemu smokowi, ale dochowajcie wierności Bogu, ja was swym płaszczem okryję od śmiertelnych nieszczęść. Ten kraj, ten naród – ile razy będzie się do mnie uciekał – nigdy nie opuszczę, ale obronię i do swego serca przygarnę – jak tego orła białego - miała powiedzieć Mikołajowi Maryja.
Co sądzicie o przepowiedniach? Wierzycie w nie, a może podchodzicie do nich z dystansem?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.