Tina Turner zmarła 24 maja. Smutna wiadomość dotarła do Maryli Rodowicz wtedy, gdy gościła na festiwalu w Sopocie. Okazuje się, że ikona polskiej sceny muzycznej była wielką fanką amerykańskiej artystki.
Tina była dla mnie bardzo ważną artystką. Była genialna. Miała taki wokal, była tak charyzmatyczna! Byłam na jej koncercie w Pradze w połowie lat 2000. Wielka inspiracja - powiedziała Maryla Rodowicz w rozmowie z "Super Expressem".
Z prób w Sopocie Rodowicz pojechała na koncert do Gdańska. Właśnie tam miała okazję spotkać się ze swoimi fanami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przy okazji tego wydarzenia wokalistka została mocno zaskoczona. Usłyszała słowa, których najprawdopodobniej nigdy nie zapomni.
Grałam koncert w Gdańsku. Po występie podeszli do mnie fani i mówią: "Niech pani nie robi nam tego, co Tina". Zamurowało mnie! - przekazała.
Tak Maryla Rodowicz odpowiedziała fanom
Prośba fanów była niemałym szokiem dla Maryli Rodowicz. Mimo to artystka szybko zebrała się w sobie i odpowiedziała na ich niecodzienny apel.
Powiedziałam: "Obiecuję. Obiecuję, że wam tego nie zrobię!" - ujawniła.
Maryla Rodowicz już przed kilkoma laty podjęła decyzję o tym, że... nigdy nie umrze. Tego postanowienia twardo się trzyma. Jej zespół ma zakaz mówienia o chorobach i śmierci.
Warto przypomnieć, że Turner zmarła z przyczyn naturalnych w wieku 83 lat. W ostatnich latach podupadła na zdrowiu. Miała wysokie ciśnienie krwi, przeszła udar, a poza tym zmagała się z rakiem jelita grubego i niewydolnością nerek. W 2017 roku miała przeszczep nerki, której dawcą był jej mąż Erwin Bach.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.