Antoni Gucwiński przez wiele lat sprawował funkcję dyrektora wrocławskiego zoo. Słynął z wielkiej miłości do zwierząt, podobnie zresztą jak jego żona Hanna Gucwińska.
8 grudnia legendarny dyrektor zoo zmarł. Gucwiński odszedł w szpitalu. Do placówki medycznej trafił w związku z problemami z oddychaniem. Krótko później jego małżonka ujawniła, że najprawdopodobniej miał koronawirusa.
Czekają na Gucwińskiego
Śmierć Antoniego Gucwińskiego to wielki cios dla jego żony, ale nie tylko. Za swoim panem tęsknią również zwierzęta.
W domu państwa Gucwińskich niegdyś mieszkało mnóstwo zwierzaków. Teraz jest ich nieco mniej - dwa koty, dwa psy, dwie kury i żółw. Ta gromadka źle znosi nieobecność pana Antoniego.
Zwłaszcza psy bardzo cierpią bez swojego pana, do którego są bardzo przywiązane. Wciąż chodzą po domu jakby szukając pana Antoniego, wyglądają przez okno, wypatrując jego powrotu, a gdy ktoś zbliża się do domu, szczekają, sądząc, że to może być pan Antoni - czytamy w "Super Expressie".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.