O finale sprawy, którą KRRiT w listopadzie podjęła z urzędu na wniosek jednego ze swoich członków (powołanego przez Senat prof. Tadeusza Kowalskiego) donoszą Wirtualne Media. Jak dowiedział się branżowy portal, kierowana pod przewodnictwem Macieja Świrskiego rada nie dopatrzyła się w wypowiedzi Jana Pietrzaka, wyemitowanej 10 listopada w programie "#Jedziemy", naruszeń ustawy o radiofonii i telewizji.
Przypomnijmy, że Pietrzak w programie Rachonia nazwał Donalda Tuska "produktem germanizacji i rusyfikacji" oraz zarzucił liderowi największej partii opozycyjnej, że zdradził swoją ojczyznę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To jest potomek Bismarcka, albo potomek Stalina z drugiej strony. Nikczemne poczynania człowieka, który chce być polskim politykiem, a jest zaprzedanym sługą naszych sąsiadów - mówił wówczas na antenie TVP Info Jan Pietrzak, nie spotykając się z żadną reakcją prowadzącego.
Prof. Tadeusz Kowalski, medioznawca i ekonomista, a także - co nie bez znaczenia - współautor pierwszej ustawy o radiofonii i telewizji z 1992 r. dopatrzył się w tej wypowiedzi Pietrzaka znamion "mowy nienawiści i dyskryminacji ze względu na poglądy polityczne". Wniósł więc o wszczęcie procedury skargowej z urzędu. Odpowiedź w tej sprawie otrzymał od przewodniczącego KRRiT, Macieja Świrskiego, na początku lutego.
Czytaj także: Sołtysik narzeka na żonę. Te słowa słyszy bardzo często
Jak podaje wspomniany portal, Świrski przyjął w tej sprawie "wyjaśnienia nadawcy i nie zamierza podejmować dalszych kroków prawnych". Stanowisko przewodniczącego potwierdziła także rzeczniczka pasowa KRRiT, podkreślając, że postępowanie wyjaśniające przeprowadzone przez radę nie wykazało naruszenia przez nadawcę przepisów ustawy o radiofonii i telewizji.
Nie wiadomo jeszcze, czy lub kiedy KRRiT rozpatrzy skargę prywatną w tej sprawie wypowiedzi Pietrzaka. Jak czytamy na stronie Wirtualnych Mediów, jej "losy nie są znane".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.