Według relacji mieszkającego w Los Angeles aktywisty Daniela Tonkopiego 14 marca część widzów przybyłych na występ komika Nurlana Saburowa nie została wpuszczona na salę. Zakaz wstępu mieli otrzymać ci, którzy w mediach społecznościowych propagowali antywojenną postawę w związku z rosyjską inwazją na Ukrainę. Jak wskazał Tonkopi, "na koncert nie wpuszczano całych rodzin".
W Chicago z kolei występ Saburowa, który miał się odbyć 16 kwietnia, został przełożony na czas nieokreślony po apelu przedstawicieli ukraińskiej diaspory - poinformowała służba prasowa sali koncertowej North Shore Center. W szczególności odwołania koncertu zażądał Konsul Generalny Ukrainy w Chicago Siergiej Koledow.
Powodem apelu Ukraińców była reakcja komika na inicjatywę ukraińskiej artystki Julii Kosiwczuk, która na jednym z jego występów wbiegła na scenę w sukni poplamionej czerwoną farbą. "Przepraszam, czy to miesiączka?" - żartował Saburow, gdy Kosiwczuk została zabrana przez ochronę.
Stand-uper już wcześniej spotkał się z krytyką za to, że nie wypowiadał się publicznie przeciwko wojnie w Ukrainie. Internauci tłumaczą takie zachowanie artysty tym, że autorem popularnego serialu, w którym występuje, jest Wiaczesław Dusmuchametow -producent kreatywny rosyjskiego kanału telewizyjnego TNT, należącego do państwowego holdingu "Gazprom-Media".
Mimo krytyki Saburow nie odwołał zaplanowanej na kwiecień trasy po Stanach Zjednoczonych. Pierwszy występ odbył się 8 kwietnia w Los Angeles, gdzie kilku widzów natychmiast przerwało Saburowowi pytaniem, dlaczego nie mówi publicznie o tym, co się dzieje w Ukrainie. Początkowo artysta próbował się z tego śmiać, ale potem wyjaśnił: "Mam rodzinę, musicie zrozumieć. Ja też mam własne obawy. W pobliżu sal koncertowych, w których występował komik, zebrali się protestujący z ukraińskimi flagami i krzyczeli "Wstyd!".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.