Śmierć Kamila Durczoka była wielkim szokiem dla polskiej opinii publicznej. Znany dziennikarz zmarł 16 listopada nad ranem w szpitalu w Katowicach. Jak ustalił "Super Express", przyczyną zgonu był obfity krwotok wewnętrzny.
Czytaj także: TVN pożegnał Durczoka. Internauci porównali ich z TVP
O przyjaźni z Kamilem Durczokiem opowiedział w rozmowie z portalem pomponik.pl Mikołaj Rykowski. Szef fundacji "Wolne Miejsce" poznał Durczoka 10 lat temu, kiedy ten czytał bajki dzieciom w Parku Śląskim. To właśnie wtedy też zaproponował dziennikarzowi współpracę przy "Wigilii dla samotnych". Ten od razu miał się zgodzić, ku zdziwieniu pomysłodawcy. Kiedy przyszedł czas wydarzenia to pomógł w jego sfinansowaniu i przyrządzaniu dań.
Zadzwonił kilka dni przed wigilią i zapytał: czego ci potrzeba. Kiedy usłyszał, że nie ma pieniędzy na pół tony śledzi, powiedział tak: "nie ma problemu, ja to kupuję". Poprosił o numer konta dostawcy i przelał całą kwotę. Śledzie przyjechały natychmiast, a on pojawił się w wigilię i został pomocnikiem kucharzy. Daliśmy mu fartuch, nóż i buraki. Pracował tak ciężko, jak inni, a potem zbierał brudne naczynia ze stołu - powiedział Rykowski.
Rykowski podkreślił w rozmowie, że Durczok nie opuścił żadnej z wigilii. Szef fundacji podkreślił również, jak ważna dla dziennikarza była jego rodzina. Przyznał również, że Durczok nie mówił mu nic o swojej chorobie. Ostatni raz panowie rozmawiali ze sobą kilka tygodni temu. Planowali już organizację kolejnej edycji wigilii. Ta ma się odbyć mobilnie ze względu na pandemię. Pomimo braku prawa jazdy dziennikarz miał uczestniczyć w niej z pomocą koleżanki.
Rozmawialiśmy przez telefon o szczegółach Wigilii dla Samotnych. Od dwóch lat, przez covid, to akcja mobilna, którą organizujemy w 25 miastach dla ponad 60 tysięcy ludzi. Kamil, tak jak w ostatnią Wielkanoc, miał być w ekipie, która dowoziła jedzenie do domów. Jeździł ze znajomą. Ona prowadziła auto, on rozładowywał i roznosił jedzenie - opowiedział szef fundacji.
Pogrzeb Kamila Durczoka
Pogrzeb Kamila Durczoka odbędzie się 19 listopada w kościele pod wezwaniem Przenajświętszej Trójcy w Katowicach-Kostuchnie. Prochy znanego dziennikarza zostaną złożone w grobie jego ojca. Brat zmarłego zapowiedział, że uroczystość będzie miała charakter prywatny i odbędzie się bez obecności mediów.
Czytaj także: Zelt ma problem. Właśnie zerwano z nim współpracę
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.