Super Bowl to finałowy mecz o mistrzostwo w futbolu amerykańskim zawodowej ligi National Football League (NFL), będący najważniejszym sportowym wydarzeniem roku w Stanach Zjednoczonych. W tym roku odbył się w niedzielę 13 lutego w Los Angeles.
Wydarzenie to przyciąga nie tylko fanów futbolu, ale też miłośników muzyki. W przerwie meczu odbywa się tzw. halftime show, czyli ok. 14-minutowy koncert, który jest nieodłącznym elementem Super Bowl.
W tym roku zadowoleni byli głównie fani rapu oraz muzyki R&B. Wystąpiły takie gwiazdy, jak Dr. Dre, Snoop Dogg, Eminem oraz Mary J. Blige i Kendrick Lamar. W pewnym momencie na fanów czekało jednak spore zaskoczenie — na scenie pojawił się niezapowiedziany wcześniej raper 50 Cent.
Czytaj także: Znika z TVN? Fani Doroty Gardias mocno zaniepokojeni
Śpiewał z playbacku? "To było zabawne"
50 Cent zarapował swoją przebojową piosenkę "In Da Club", którą w 2003 roku można było usłyszeć w niemal każdym klubie na świecie. Podczas gdy fani NFL byli zachwyceni nieoczekiwanym występem, niektórzy zastanawiali się, czy słynny nowojorski raper nie śpiewał z playbacku.
Internauci zwrócili uwagę, że usta rapera nie są zsynchronizowane z dźwiękiem. - Jak można tyle lat być w show-biznesie i nie potrafić otwierać ust z playbacku? - drwią internauci na Twitterze.
Osoby po pięćdziesiątce i sześćdziesiątce nadal potrafią śpiewać z playbacku, super! Nie jestem na to zły! To było zabawne - napisał muzyk Jamey Jasta.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.