Utwory Andrzeja Rosiewicza śpiewają zarówno starsi jak i młodzi słuchacze. Do jego najpopularniejszych przebojów należą piosenki: "Najwięcej witaminy", "Czy czuje pani cha-chę", "Zenek blues", "Chłopcy radarowcy", oraz "Czterdzieści lat minęło...". Artysta po wielu latach od śmierci Violetty Villas, z którą łączyła go bliska relacja, odniósł się do dramatu piosenkarki.
Czytaj także: Mało kto o tym wie. Donald Tusk brał ślub dwa razy
Violetta Villas jest uznawana za legendę polskiej muzyki. Niestety jej piękne życie miało bardzo smutny finał. Piosenkarka zmarła 5 grudnia 2011 roku w Lewinie Kłodzkim. W domu rodzinnym mieszkała z opiekunką. Villas zmarła w męczarniach po udarze mózgu. Zdaniem sądu opiekunka Villas, Elżbieta Budzyńska, znęcała się nad artystką zarówno fizycznie jak i psychicznie.
Artystka była matką chrzestną syna Andrzeja Rosiewicza. W rozmowie z Pomponikiem przyznał, że "z Violettą Villas ma szczególne uczucia".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pamiętam taką piękną rozmowę mojej teściowej, która była jej wielbicielką i Violetta Villas zadzwoniła do mnie, bo mieliśmy jeszcze jakieś sprawy związane z Ameryką. To było dwadzieścia parę lat temu i teściowa jej powiedziała, że mam bliźniaki, Irenkę i Adasia. A Violetta mówi: "ochrzczone?" Teściowa mówi: "jeszcze nie". A Violetta mówi: "To Adaś będzie mój". Specjalnie jechała całą noc z Lewina Kłodzkiego tutaj do Warszawy, żeby podać Adasia do chrztu - wspomina Andrzej Rosiewicz w rozmowie z Pomponikiem.
Czytaj także: Jarmark w Pradze. Aż zrobiliśmy zdjęcia cenom
Andrzej Rosiewicz wyznał, że utwór "Mamo" wykonywany przez Villas bardzo go wzrusza. "Trzy razy słuchałem i trzy razy płakałem" - opowiadał w wywiadzie dla Pomponika.
Artysta został również zapytany, co jego zdaniem doprowadziło do "upadku" gwiazdy światowej sławy. Villas koncertowała bowiem w USA i przez chwilę cieszyła się tam ogromną popularnością. W swoim repertuarze miała kilkaset piosenek w aż 10 językach.
- To się zaczęło chyba po pobycie w Ameryce. Ona w Las Vegas z gwiazdami wielkimi śpiewała, a poza tym była wyjątkowej urody, miała wyjątkowy głos. Dar od Boga. Drugiej Violetty w ogóle nie było. Słyszałem, że po powrocie ze Stanów była tutaj w Warszawie. Chyba w Magdalence sobie dom kupiła, natomiast później chciała znowu wyjechać do Stanów, żeby kontynuować karierę i podobno nie dostała paszportu, bo to były czasy komuny. A potem myślę, że to był błąd, że nie miała menedżerki właściwej, która by poprowadziła jej karierę - stwierdził Rosiewicz (Pomponik).
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.