Media w USA od kilku tygodni żyją aferą wokół programu "The Ellen DeGeneres Show". To jeden z najbardziej popularnych formatów w Stanach, zarazem flagowy produkt od Ellen DeGeneres. Po wielu latach pracy przy sitcomach Ellen dostała swój program, dzięki któremu nie tylko zabawiała miliony widzów, ale i robiła sporo dobrego, wspierając np. finansowo swoich widzów i różne fundacje. Ellen stała się marką. Aż w końcu na jaw zaczęły wychodzić historię zza kulis produkcji.
Ellen oskarżono o mobbing. Swoje historie zaczęli ujawniać pracownicy i osoby, które już rozstały się z produkcją. Sprawą zajęła się specjalna komisja WarnerMedia.
Choć na początku zapewniano, że w związku ze skandalem nikt nie straci pracy, stało się inaczej.
Czytaj też: Trwał program na żywo. Nagranie jest hitem
Show nie będą już tworzyć Ed Glavin, Kevin Leman i Jonathan Norman. To efekt śledztwa prowadzonego wewnątrz struktur programu. Wiele wskazuje na to, że panowie mieli być zamieszani w nadużycia seksualne.
Leman i Norman zaprzeczają zarzutom o nadużycia seksualne. Glavin nie odniósł się do stawianych mu zarzutów.
EKipa "The Ellen DeGeneres Show" dowiedziała się o wszystkim podczas wideokonferencji poprowadzonej przez samą Ellen. "People" donosi, że gwiazda wielokrotnie podkreślała, że odkąd już wie, jak wiele osób zraniła, dołoży starań, aby nigdy więcej nie doszło do tego typu incydentów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.