Szymon Hołownia dał się poznać jako wielki miłośnik psów. Niestety w przeciągu kilku tygodniu Marszałek Sejmu pożegnał dwa psy swoich rodziców. Przykrą wiadomość przekazał w mediach społecznościowych.
Czytaj także: Nowe zasady kolędy? Nie wszędzie. Oto co mówią księża
Już sam nie wiem, co tam musiały zobaczyć, co poczuć w psim niebie, że odchodzą tak jeden po drugim. W lipcu odszedł jeden pies moich rodziców, Wania. Jeszcze nie zagoiła się rana po tym, jak tygodnie temu na drugą stronę pobiegła nasza Żelka. Dziś po południu na wieczny spacer poszedł Dziuniek, drugi domownik moich Mamy i Taty - poinformował Szymon Hołownia na Twitterze.
Pupil rodziców Hołowni chorował na nowotwór, który został wykryty trzy dni temu, ponieważ nie dawał wcześniej objawów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marszałek Sejmu w piątek 24 listopada odwiedził rodzinne miasto Białystok. Zdążył odwiedzić rodziców i pożegnać przyjaciela Dziuńka. "Przed realizacją oficjalnego programu wizyty, wpadłem do rodziców, wiedząc, że może być różnie - pożegnałem się z Dziuńkiem, ucieszył się, pomachał ogonem, nawet wstał i pierwszy raz w ciągu doby poszedł napić się wody" - relacjonuje.
To najpierw był mój pies. Przywiozła go ze wsi pod Sokołowem znajoma, bała się o jego przyszłość tam, gdzie był. Został Dziuńkiem, bo "Pierdziuniek" (nietrudno domyśleć się pochodzenia tego przezwiska) był mało wygodny w użyciu. To był charakterny szczeniak. Bez agresji, ale z uporem 200 - opisuje Szymon Hołownia.
Jak relacjonuje polityk, Dziuniek źle znosił wielogodzinną rozłąkę, dlatego trafił do rodziców Hołowni. "Źle znosił moją długą nieobecność gdy szedłem do pracy, więc uznaliśmy, że lepiej będzie mu u moich rodziców. Pół roku na wsi, bycie oczkiem w głowie 24/7. Oni go kochali, i on ich kochał. Psi raj" - czytamy we wpisie.
Cudowny, mądry, mający swoje zdanie pies… Mam nadzieję, że będzie mu się tam dobrze biegało z Wanią i Żelką, bo się po psiemu lubili.(...) Pa, Dziuniu. Fajnie, że przeszliśmy razem (bliżej i dalej) te 12 lat - pożegnał przyjaciela Hołownia.
Szymon Hołownia wyznał, że "z całej bandy został już tylko Grafit". Pies również choruje, ale jakoś się trzyma. "Z tymi naszymi psami, z tym ich za krótkim życiem to naprawdę zostało źle pomyślane, coś tu jest cholernie nie tak" - ubolewa Hołownia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.