Magdalena Stępień sporą popularność zyskała za sprawą programu "Top Model". Jeszcze głośniej zrobiło się o niej wtedy, gdy wyszło na jaw, że spotyka się z piłkarzem Jakubem Rzeźniczakiem.
Owocem związku, który po jakimś czasie się rozpadł, był syn Oliwier. Niestety, chłopiec poważnie zachorował. Ostatecznie przegrał walkę z nowotworem.
Po odejściu Oliwierka na jego mamę wylał się niemały hejt. Internauci mieli uwagi choćby do zbiórki, która została uruchomiona na rzecz chłopca. Lawina krytyki mocno dotknęła Magdalenę Stępień.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bycie osoba publiczną (znaną) jest bardzo trudne. Każdego dnia jesteśmy wystawiani na ocenę innych ludzi, hejtowani, niszczeni, nikt z obserwujących nie widzi naszych zmagań, problemów. Ludzie widzą tylko to co chcą widzieć - podkreśliła Stępień w najnowszym wpisie na Instagramie.
Następnie zaznaczyła, że hejt jest nieodłączną częścią jej życia. "Życie na świeczniku jest jak wystawianie się na publiczne obrzucanie błotem i hejtem. A gdy tylko publicznie poprosisz o pomoc, czy poskarżysz się, zniszczą Ciebie, doprowadzą do depresji (załamania) lub tragedii" - dodała.
Magdalena Stępień zwrócił się do hejterów. "Trzeba sobie zdać sprawę"
Magdalena Stępień najwidoczniej uznała, że to najwyższa pora na szczery wpis o hejcie. W instagramowym poście podkreśliła, że "ilość hejtu naprawdę przytłacza". Uderzyła również w hejterów, zaznaczając, że "piszą kłamstwa", a także "obrażają" i "krzywdzą" innych.
Trzeba sobie zdać sprawę, że po drugiej stronie telefonu naprawdę jest człowiek. My również mamy uczucia, lęki, zwątpienia i kompleksy - wyjaśniła. - Nikt nie poczuje się lepiej, gdy mu dowalimy - zapewniła była partnerka Kuby Rzeźniczaka.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.