Sławomir Wałęsa, syn legendarnego prezydenta, został w poniedziałek 5 grudnia przewieziony przez policję do szpitala w Świeciu.
Czytaj także: Cyklony zaatakują Polskę. Przygotuj się na rollercoaster
Przyszli po mnie. Policja po mnie przyszła. Miałem was poinformować, jak przyjdą po mnie, by mnie zabrać na odwyk, to was informuję. Policjanci są mili. Zostawili mi telefon. Pozwolili ubrać skarpetki - mówił Sławomir Wałęsa dla "Super Expressu".
Co ciekawe, to rodzeństwo Sławomira Wałęsy skierowało do sądu wniosek o przymusowe leczenie. Początkowo Wałęsa nie stawiał się dobrowolnie do odbycia odwyku, dlatego sąd wydał postanowienie o przymusowym doprowadzeniu przez policję.
W Polsce nie ma takiego prawa, aby kogoś zmusić do przymusowego leczenia odwykowego wbrew jego woli. Policjanci robią swoje. Jak będę w tym szpitalu, to zaraz z niego wychodzą. Dzwonię po Ubera i wracam do Torunia - tłumaczy w rozmowie z tabloidem syn byłego prezydenta.
Syn Lecha Wałęsy dotrzymał słowa. Jak dowiedział się "Super Express", Sławomir uciekł z zamkniętego oddziału szpitala w Świeciu, gdzie miał przejść terapię odwykową od alkoholu.
Niebiescy przewieźli mnie do Świecia. Zostawili mnie u pielęgniarek. Zamknęły się drzwi. Panie nie wiedziały, co mają ze mną zrobić, bo dałem dzidę. One nie miały prawa mnie zatrzymać. Ja sobie wyszedłem z tego oddziału, zjadłem coś i wróciłem do Torunia - tłumaczył mężczyzna.
Był na odwyku 7 lat temu
Urodzony w 1972 roku Sławomir Wałęsa to drugi z ósemki dzieci byłego prezydenta. Najbardziej z potomstwa fizycznie przypomina ojca. Od wielu lat walczy z nałogiem alkoholowym. Po raz ostatni na odwyku był w 2015 roku. Właśnie wówczas wigilię spędził na oddziale terapeutycznym. Gdy wrócił do Torunia, bez alkoholu wytrzymał tylko cztery godziny.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.