Sejm w piątek przyjął lex TVN, czyli nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, odrzucając weto Senatu. Teraz decyzja należy do prezydenta. Przepisy autorstwa posłów PiS, w opinii większości komentatorów wymierzone są w niezależność stacji TVN.
"Placówka wolności słowa"
Zdaniem Tomasza Lisa, jednego z założycieli głównego programu informacyjnego stacji, "Faktów", jego likwidacja sprawiłaby, że Polska stanie się krajem autokratycznym, dyktatorskim oraz pokazałaby, że definitywnie schodzi z drogi demokracji.
Nie można tej placówki wolności słowa oddać tylko dlatego, że pan Kaczyński chciałby, by wszystkie media w Polsce wyglądały jak telewizja publiczna, której prezesem jest Jacek Kurski - mówi Tomasz Lis dziennikowi "Fakt".
Tomasz Lis o początkach Faktów TVN
Dziennikarz wspomniał przy okazji, jak był powstawał główny program TVN-u. Jak opowiada, zespół był tworzony przez kilka osób. Wówczas w większości byli to ludzie małych mediów i ze stacji radiowych.
W związku z tym pojawiały się też liczne problemy. Jak mówi, "wtedy to była historia wątpliwości, strachu i obaw", ponieważ program informacyjny jest bardzo drogi. - Codziennie przepalaliśmy masę pieniędzy, a oglądalność przez pierwsze pół roku była taka sobie (...) Na szczęście mniej więcej po 10 miesiącach, pod koniec lipca 1998 roku, ta rakieta nagle odpaliła. Potem po miesiącu stawialiśmy szampany na stole po przekroczeniu każdego kolejnego procentu oglądalności - mówi Lis.
Czytaj także: Gdańsk. 7-latka zakażona Omikronem
"Bałem się porażki"
Lis opowiedział też, jak się czuł, odchodząc z TVP do nikomu nieznanej wówczas stacji, jaką był TVN. - Bałem się porażki, ale jeszcze bardziej bałem się nie podjąć tego wyzwania. Nos mi mówił, że my to wygramy. Uważałem, że niepodjęcie tej próby byłoby niewybaczalnym, śmiertelnym grzechem zawodowym - powiedział "Faktowi".
Wspomniał też, co wyróżnia "Fakty" na tle "Wiadomości TVP". Jego zdaniem, w czasie gdy główny program TVP był "koturnowy", ze "sztywnymi komunikatami bez emocji", serwis w TVN robił wszystko by "była to opowieść".
Chcieliśmy być gościem w domach ludzi. Czasem z uśmiechem, czasem z emocją opowiadamy o tym, co się u nas dzieje - opisuje Tomasz Lis.