Trwa dramat migrantów z Afganistanu, którzy od kilkunastu dni przebywają na polsko-białoruskiej granicy. Grupa obcokrajowców, cynicznie wykorzystywanych w rozgrywkach z UE przez reżim Aleksandra Łukaszenki, jest uwięziona w Unsarzu, bezskutecznie czekając na przyjęcie do Polski.
Wpuszczenia do kraju migrantów stanowczo sprzeciwia się polski rząd, wzmacniając przy tym zasieki i zapowiadając uszczelnienie granicy. Ma przy tym wsparcie Komisji Europejskiej, która nie daje przyzwolenia na nielegalną migrację do UE i zdaje sobie sprawę z faktu, że białoruski reżim podsyca kryzys migracyjny na zewnętrznych granicach Wspólnoty.
Widok znajdujących się w potrzasku uciekinierów z Afganistanu, koczujących pod gołym niebem bez dostępu do wody i jedzenia, i bez przysługującej im pomocy (na co zwracają uwagę eksperci od prawa międzynarodowo), stał się zarzewiem kolejnego konfliktu rządu z częścią opozycji.
W gorącej dyskusji na temat migrantów przebywających w Unsarzu, która wykracza daleko poza scenę polityczną, głos zabrał m.in. Szczepan Twardoch. Śląski pisarz, ku zaskoczeniu niektórych, przyznał rację zarówno byłemu, jak i obecnemu premierowi.
W kwestii rozgrywającej się na wschodniej granicy Polski tragedii Tusk wypowiada się jak polityk, który rozumie, że przynależność Polski do UE to nie tylko otwarte granice, służące w mniemaniu lokalnych miłośników "europejskości" do tego, by wyskoczyć sobie tanimi liniami na citybreak do Lizbony, ale również zamknięte granice zewnętrzne. I trudno się tu z nim nie zgodzić - pisze Twardoch w najnowszym felietonie dla "Gazety Wyborczej".
Jak jednak podkreśla autor "Króla", rację w sporze o to, jak rozwiązać problem koczujących na polsko-białoruskiej granicy Afgańczyków, ma także premier Mateusz Morawiecki.
Ma również jednak rację Morawiecki, że wpuszczenie tych nieszczęśników do Polski niczego nie rozwiąże, albowiem za tydzień Łukaszenka może na tej granicy postawić stu, potem tysiąc, a potem dziesięć tysięcy uchodźców i jeśli Polska miałaby wpuszczać wszystkich, to wracamy do kwestii tego, iż jest to zewnętrzna granicy Unii i póki polityka UE w tej kwestii się nie zmieni, to Polska, na szczęście ciągle w UE pozostająca, nie może i nie powinna podejmować unilateralnych decyzji w tym zakresie - podkreśla pisarz.
Jednocześnie Twardoch ubolewa nie tylko nad beznadziejnym losem nieszczęśników z Unsarzu, na widok których "łamie mu się serce", ale i nad poziomem dyskusji wokół problemu migrantów w Polsce. Podkreśla jednak, że choć nie można kwestionować humanitarnej tragedii tych ludzi oraz "porażki rządów PiS" w tym, jaką narrację budują wokół tematu migrantów, nie można odmawiać słuszności ich działaniom.
Nie można słusznie smagać nieudolnych rządów PiS za lekceważenie unijnych norm w jednej kwestii oczekując jednocześnie, że będą je łamali w kwestii innej, równie ważnej - stwierdza pisarz.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.