Tomasz Kot musiał się mocno nagimnastykować, by rozpocząć karierę aktorską. Jego droga do spełnienia marzeń była kręta i wyboista. Niegdyś podejmował się wielu innych prac.
Trudno w to uwierzyć, ale dawniej Kot pracował na budowie czy sprzątał koszary. W trakcie studiów natomiast zdecydował się na promowanie wódki i papierosów.
Pomysł gości z marketingu był taki, że udajemy mafię. Przebrani za gangsterów chodziliśmy po knajpach i na oczach przerażonych klientów wyciągaliśmy karabiny, żądając haraczu. No i suspens był taki, że to promocja, bo jak nacisnęliśmy na spust, to z karabinów lała się wódka. Ale raz trafiliśmy na tzw. chłopców z miasta. Potem powiedzieli nam, że jakbyśmy zaczęli rozmawiać po rosyjsku, to wyjęliby "klamki". Do dziś czuję dreszcz, jak to wspominam - opowiadał niegdyś Kot w rozmowie z "Galą".
Czytaj także: Słynny skoczek na emeryturze. "Do zobaczenia wkrótce"
Problem na problemie. Tomasz Kot sporo przecierpiał
W pewnym momencie na Tomasza Kota spadło sporo problemów. Miał kompleksy, a poza tym zaczął się zmagać z kłopotami zdrowotnymi. Cierpiał na skoliozę, a także krzywicę klatki piersiowej. Te schorzenia w połączeniu ze zbyt szybkim wzrostem sprawiły, że często nie potrafił utrzymać równowagi.
W efekcie upadał i tracił przytomność. Skrzywiona postawa ciała mogło stanowić wielką przeszkodę w karierze aktorskiej. Na szczęście dzięki wsparciu ze strony ojca, który pracował jako nauczyciel wychowania fizycznego, Tomasz Kot zdołał uporać się z problemami zdrowotnymi - opisuje Pomponik.
Jak Kot walczył z problemami? Szczegóły przedstawił w "Playboyu".
Chodziłem po domu z drążkiem na plecach, a zamiast grać w piłkę, odwalałem ciężkie godziny gimnastyki korekcyjnej - zdradzał.
Czytaj także: Nagranie z domu gwiazdy. Bandyci byli dobrze zamaskowani
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.