W 2004 roku "Pjus" usłyszał od lekarza koszmarną diagnozę. Wykryto u niego rzadką chorobę - neurofibromatozę typu 2. Sprawiła ona, że na nerwach słuchowych i kręgosłupie Nowakowskiego pojawiły się guzy.
Dzięki wsparciu znajomych raper i autor tekstów zebrał pieniądze na ich usunięcie. W 2008 roku wykonano zabieg, po którym stracił zmysł słuchu. Udało się go jednak przywrócić dzięki implantom.
Rok później nadeszła kolejna odsłona tego koszmaru. "Pjus" zaczął tracić głos. W 2021 roku w szpitalu przebywał aż przez siedem miesięcy. W tym okresie przeszedł cztery operacje.
11 stycznia br. przekazał na Facebooku, że czeka go kolejny zabieg, który ma pomóc w zatrzymaniu zmian nowotworowych. Niestety, dzień później artysta zmarł.
"Pjus" nie żyje. Tak żegna go ojciec
Ojciec 39-letniego artysty opublikował wzruszający wpis na Twitterze. Pożegnał nim swojego syna.
Synu, najpierw ja uczyłem Ciebie, ale później jak cierpiałeś i walczyłeś, to wiedziałeś więcej i to ja od Ciebie uczyłem się jak żyć. Panie Boże, przyjmij mojego syna, to dobry człowiek - napisał Marek Nowakowski.