Krzysztof Kiersznowski zmarł 24 października, po długiej walce z chorobą. Miał 74 lata, a na koncie bogatą filmografię. Słynne role: szopenfeldziarza Nuty w "Vabank" czy Wąskiego w "Kilerze" to tylko niektóre, w których komediowy talent aktora błyszczał na ekranie. W ostatnich latach Kiersznowski związany był jednak przede wszystkim z produkcjami małego ekranu.
Ostatnio dołączył do obsady nowego serialu Polsatu "Kowalscy kontra Kowalscy", a od wielu lat pojawiał się na ekranie telenoweli telewizyjnej Dwójki - "Barwy szczęścia". Tam wcielał się w rolę emerytowanego strażaka, Stefana Górki. Choć wątek aktora od dawna nie był wiodącym w serialu, długo nie było wiadomo, jak scenarzyści zakończą historię sympatycznego bohatera Kiersznowskiego. Do tych informacji dotarł jednak jeden z tabloidów.
"Super Express" ujawnił, że fani serialu TVP po raz ostatni zobaczą Krzysztofa Kiersznowskiego na ekranie 3 stycznia. Stefan Górka na zawsze zniknie z życia bohaterów, choć scenarzyści oszczędzą mu śmierci.
Czytaj także: To naprawdę on. Zdjęcia papieża Franciszka zaskakują
Według doniesień gazety, serialowy ojciec bohaterki granej przez Katarzynę Glinkę wyjedzie do Norwegii wraz z Walerią (w tej roli Ewa Ziętek), z którą wcześniej zakończy spór. Widzowie mogą więc mieć nadzieję, że tam emerytowany strażak będzie wiódł szczęśliwe życie, choć - sądząc po wpisach na profilu serialu - wielu wciąż nie wyobraża sobie produkcji bez sympatycznego Stefana.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.