Kariera młodziutkiej Cameron Diaz nabrała tempa, gdy aktorka wcieliła się w główną rolę kobiecą w kinowym hicie "Maska". Od tamtej pory aktorka była uważana za symbol seksu. Na swoim koncie miała później role w innych kultowych filmach, takich jak m.in. "Vanilla Sky" czy "Sposób na blondynkę".
W 2014 roku podjęła decyzję o odejściu na zawodową emeryturę. Po 8 latach jednak zdecydowała, że wróci na ekrany. 49-latka ma zagrać w produkcji Netflixa "Back in Action".
Wyznanie po latach
Po latach zdecydowała się również na niezwykle osobiste wyznanie. Aktorka w rozmowie z podcaste"Second Life" powiedziała, że zanim wcieliła się w rolę Tiny Carlyle w "Masce", "została wykorzystana".
Diaz mieszkała wówczas w Paryżu i pracowała jako modelka. Nie miała jednak zbyt wiele propozycji.
Byłam tam przez cały rok. Dostałam w końcu pracę, ale tak naprawdę myślę, że byłam mułem szmuglującym narkotyki do Maroka — przysięgam na Boga - wyznała gospodyni podcastu Hillary Kerr.
Cameron przyznała, że nie była świadoma, że w walizce przewozi nielegalne substancje. Zorientowała się dopiero na lotnisku i zaczęła panikować.
Czytaj też: Fanki miażdżą Wieniawę. "Dla mnie ceny zabójcze"
To były wczesne lata dziewięćdziesiąte i dali mi zamkniętą walizkę, w której znajdowały się moje "kostiumy". To była jedyna praca, jaką dostałam w Paryżu - przyznała smutno.
Gdy ją zatrzymano, powiedziała, że jest tylko niebieskooką blondynką i nie ma pojęcia, do kogo należy zawartość bagażu. Walizkę zostawiła urzędnikom na lotnisku.
21-letnia wówczas Diaz wróciła do Los Angeles i tam nastąpił przełom. Dostała rolę w "Masce".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.