Magda Gessler udzieliła ostatnio świątecznego wywiadu. Z pewnością był to jeden z tych, które na długo zapadną jej w pamięci. Odbył się on bowiem w towarzystwie jej taty - Mirosława Ikonowicza, a także dzieci - Lary Gessler i Tadeusza Mullera.
Rodzina opowiedziała o swoich wigilijnych tradycjach. Padło też pytanie o prezenty.
Prezentowy wyścig przed świętami u Gesslerów
To jest koszmar - powiedziała w rozmowie z "Plejadą" Magda Gessler. - Przez to, że są dzieci moje, a moje dzieci mają dzieci. I oczywiście jest dziadek, który lubi obdarowywać dzieci. Wszyscy lubią się obdarowywać i jest wyścig, kto wybierze ciekawszy i bardziej trafiony prezent – dodała.
Najsłynniejsza polska restauratorka zawsze odpowiada z pełną szczerością. Stąd też nie kryła, że pod jej choinką prezentów jest... dużo.
Czasem prezenty są jak kule armatnie, bo tak biją w serce i duszę, że można się rozpłakać - mówiła.
Są to prezenty przemyślane, piękne, pięknie opakowane i tak trochę wychodzą spod tej choinki, bo nasza rodzina jest duża i każdy coś musi dostać. Czasami nie starcza miejsca pod choinką - dodała Gessler.
Tata Magdy dodał jednak, że nie chodzi tylko o rzeczy materialne. Wyjaśnił, że dla niego najbardziej wartościowe są prezenty, których nie można kupić.
Czasami potrzebne są najbardziej nieosiągalne rzeczy, najprostsze. Mam na myśli wojnę. Wartość Wigilii, tego, co poszukujemy, zależy od okoliczności. Czasami może to być butelka wody – przyznał.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.