Beata Tadla to jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich dziennikarek. Ujmuje widzów i słuchaczy profesjonalizmem, niemałą empatią i pogodą ducha. Niewielu zapewne pamięta, że zanim na dobre wybuchła jej popularność, pierwsze kroki stawiała w rozgłośniach radiowych. To tam najwyraźniej czuje się jak ryba w wodzie, bo parę lat temu postanowiła wrócić na antenę.
Do niedawna prowadziła autorskie audycje w Radiu Zet: "To właśnie weekend" (soboty od 10 do 13) i środowy program "Zet jak związki" (w godzinach 21-23). To właśnie popularna Zetka zatrudniła ją w styczniu 2019 r. krótko po odejściu z Nowa TV.
Nieoczekiwana informacja o zniknięciu Tadli z anteny jest dość zaskakująca, ale jak się okazuje, była to decyzja samej zainteresowanej.
Nowa ramówka nie przewiduje audycji autorskich. Z sobotniego programu zrezygnowałam na własną prośbę. Z powodów rodzinnych – powiedziała w rozmowie z magazynem "Press".
Dodała jednocześnie, że nie kończy współpracy z rozgłośnią, ale ją zawiesza. Najwyraźniej teraz chce się skupiać na realizowaniu się na innych polach.
Jestem przekonana, że pojawi się przestrzeń do współpracy – dodała.
Beata Tadla zajmuje się dziennikarstwem od 1991 r. Pracowała m.in. w Radiu Legnica, Radiu Eska, Super FM i Radiu Plus. W 2004 r. dołączyła do zespołu TVN Style, a wkrótce zaczęła prowadzić "Fakty" i "Fakty po południu" w TVN.
Ze stacją pożegnała się w 2012 r. i od razu przeszła do Telewizji Polskiej. Pracowała tam do 2016 r. m.in. jako prezenterka "Wiadomości". W 2016 r. została zwolniona z "Wiadomości" z powodu "zmiany koncepcji programu". Mówiła wtedy, że jej rozstanie z TVP odbyło się "bardzo kulturalnie".
W kolejnych latach nie przebierała jednak w słowach na to, co działo się w programach informacyjnych Telewizji Polskiej. Bez ogródek krytykowała obecną linię TVP, nazywając ją wprost "reżimową stacją".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.