Filip Borowiak, dziennikarz o2.pl: Twój debiutancki album "Some Old Songs" jest już na rynku. Premierę płyty świętowałeś na tzw. album release party (impreza z okazji wydania albumu - przyp. red) kilka dni wcześniej, gdzie zaprezentowałeś ze swoim bandem na żywo znaczną część płyty przed przyjaciółmi i ludźmi z branży. Jakie to było dla ciebie przeżycie?
Tomasz Ziętek, aktor i piosenkarz: To był dla mnie wyjątkowy wieczór. Droga do wydania tej płyty była dość długa, dlatego gdy stanąłem wtedy na tej scenie, dopiero zrozumiałem, że faktycznie w końcu to się dzieje i lada moment słuchacze będą mogli odsłuchać materiał, nad którym pracowałem tak długo. Myślę, że to będzie jeden z takich dni, które zapamiętam na bardzo długo. Pierwszy raz występowałem też przed swoim szefem z Kayaxu, z którym podpisywałem kontrakt na tę płytę, więc to też było dla mnie dużym przeżyciem. Jestem wdzięczny, że tyle osób postanowiło mnie wesprzeć tego wieczoru - do dziś zresztą jeszcze trochę nie mogę ochłonąć z tych emocji.
Z pewnością tuż po premierze albumu byłeś ciekawy pierwszych komentarzy słuchaczy. Gdy czytałeś wiadomości lub komentarze na Instagramie, co głównie tam widziałeś?
Byłem zaskoczony, że na tę płytę czekało naprawdę sporo ludzi. Dostałem też zdjęcia, na których nowa płyta jest obok moich poprzednich albumów, które nagrałem z zespołem The Fruitcakes. Z dużą przyjemnością czytałem te opinie ludzi, bo tak naprawdę były tam w większości same komplementy. Widzę, że moja muzyka rezonuje z ludźmi i to jest dla mnie największa nagroda.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Michał Szpak o zmianach w TVP i odejściu Holeckiej. Zdradza, czy rozważyłby powrót do "The Voice of Poland"
Nie da też się ukryć, że na twój pierwszy solowy krążek musieliśmy trochę poczekać. Z czego to wynikało?
Odkąd zacząłem swoją przygodę z aktorstwem 10 lat temu, byłem na niej mocno skoncentrowany. Moim życiem tak naprawdę przez tę ostatnią dekadę były plany filmowe, castingi, nagrywanie self-tape'ów. Musiałem też dojrzeć jako twórca i zacząć rozumieć, że mogę sobie pozwolić w muzyce na popełnianie błędów i to nic złego. To był dla mnie długi proces. Poza tym utwory, które znajdują się na "Some Old Songs" są dla mnie bardzo osobiste i szczerze i po prostu potrzebowałem czasu, żeby one miały taką formę i prezentowały taką jakość, w jakiej słyszymy je na płycie.
Czy wydanie albumu "Some Old Songs" oznacza, że teraz chcesz mocniej postawić na muzykę i aktorstwo odłożyć na dalszy plan? Teraz życzyłbyś sobie, żeby najpierw podpisywano cię "wokalista", a dopiero później "aktor"?
To nie do końca tak. Ja nie widzę żadnego powodu, dla których te dwie dziedziny mojego życia nie mogłyby się przenikać. W naszym kraju jest wiele przykładów osób, które świetnie łączą muzykę z aktorstwem - chociażby Arek Jakubik. Co do tych podpisów - może w końcu powinno powstać słowo dla grupy osób, która łączy te dwie dziedziny (śmiech). Wiem jedno - że nie do końca podoba mi się określenie "śpiewający aktor", bo to od razu nasuwa skojarzenia z przeglądami piosenki aktorskiej i pewnym specyficznym i konkretnym rodzajem śpiewania. Ale jaka będzie kolejność tych słów, które opisują to, co robię - nie mam tutaj żadnych preferencji.
A dlaczego piosenki, który słyszymy na "Some Old Songs" są w języku angielskim? Nie przeszło ci przez myśl, żeby jednak śpiewać po polsku?
Pisanie po angielsku było dla mnie bardziej niż naturalne. Odkąd pamiętam, jako słuchacz "karmiłem się" głównie muzyką anglojęzyczną. Ten język po prostu przez to stał się językiem, w którym łatwiej mi było formułować myśli i pisać teksty. W moim przypadku nigdy nie było tak, że gdy zaczynałem pracować nad jakimś utworem, tworzyła się jakaś melodia, to od razu słyszałem w głowie tekst po polsku. Poza tym, gdy cofam się wspomnieniami do czasów, gdy mi jako młodemu dzieciakowi zaczynały podobać się pierwsze piosenki, to od razu myślę o piosenkach anglojęzycznych - w latach 90. w radiach nie było bowiem tak wiele piosenek śpiewanych po polsku, tak jak jest dzisiaj.
A myślisz, że nadejdzie czas, gdy spróbujesz śpiewać po polsku?
Nie chcę się deklarować, ale myślę, że czemu nie. Już takie pierwszy próby podejmowałem i zobaczyłem, jak to jest dla mnie trudne. Póki co jednak nie zapowiada się na to, by utwory po polsku powstały, ale nie zamykam się.
I na sam koniec - planujesz trasę z piosenkami z "Some Old Songs"? Jak chciałbyś, żeby wyglądały twoje koncerty?
Jasne, że chcę zagrać te utwory na żywo, więc planujemy trasę. To będą występy w mniejszych, klimatycznych klubach, żeby mieć bliższy kontakt z publicznością. Zdaję sobie też sprawę, że właśnie przez kwestię języka, w którym śpiewam czy gatunku muzycznego, który sobie wyznaczyłem, moja muzyka może nie dotrzeć do mas, ale ja jestem szczęśliwy z tego, że jednak mam swoją publiczność i mogę dla niej grać. Na koncerty, które na początku przyszłego roku, już teraz oczywiście zapraszam - więcej info już niedługo w moich mediach społecznościowych.
Rozmawiał Filip Borowiak
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobaczcie też najnowszy wywiad z gwiazdą ze studia Wirtualnej Polski. Gościem ostatniego odcinka był Jakub Żulczyk. Pisarz w rozmowie z nami zdradził, dlaczego zdecydował się napisać kontynuację kultowej już historii ze "Ślepnąc od świateł", dlaczego nie chciał być scenarzystą serialu "Informacja zwrotna" oraz... za co szanuje Dodę:
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozmawiał Filip Borowiak, dziennikarz o2.pl
Zobacz także: Daria Zawiałow wspomina śpiewanie w chórkach u Maryli Rodowicz. Mówi też o występowaniu na weselach
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.