Bohdan Smoleń był jednym z bardziej lubianych aktorów w naszym kraju. Choć grał w filmach, w ostatnich latach życia popularny był głównie dzięki serialowi "Świat według Kiepskich". Jego rola listonosza Edzia stała się wręcz kultowa.
Aktor zmarł w grudniu 2016 r. Jak udało się ustalić "Super Expressowi", po 7,5 roku jego grób jest wciąż chętnie odwiedzany i wręcz zasypany zniczami. Czerwone, białe, różnej wielkości. Na niewielkim nagrobku ciężko jest znaleźć choćby milimetr wolnej przestrzeni. Dostrzec można również sylwetki aniołów i kilka bukietów świeżych kwiatów.
Niestety, jesień życia nie była dla niego zbyt łaskawa. Wypalał kilka paczek papierosów dziennie, co znacznie odbiło się na jego zdrowiu. W 2008 roku przeszedł przewlekłe zapalenie płuc, a do tego doznał pierwszego wylewu, a dwa lata później kolejnego.
W 2015 r. było już bardzo źle. Problemy z oddychaniem sprawiły, że trafił do szpitala, gdzie dostał trzeciego wylewu. Tym razem jednak doznał paraliżu całego ciała, przez co musiał poruszać się na wózku inwalidzkim. Do tego również stracił głos.
Choć nie miał kolorowo w życiu, dziś wciąż cieszy się popularnością. Widzowie pokochali go i jako aktora i jako człowieka. Niedługo ma nawet zostać odsłonięty jego pomnik.
Czytaj też: Dróżnik leżał bez ruchu. Służby oniemiały