Problemy Wojciecha Kordy zaczęły się w 2015 roku. To wtedy doznał pierwszego udaru. Chyba nikt się nie spodziewał, że to będzie początek koszmaru. W kolejnych latach zdrowie szwankowało wielokrotnie. Teraz członek słynnego zespołu Niebiesko-Czarni ma za sobą aż sześć udarów.
Słynny muzyk wymaga stałej opieki
To i tak nie wszystkie dolegliwości zdrowotne. Udary doprowadziły do tego, że wokalista odżywiany jest dojelitowo, a oddycha dzięki respiratorowi. Jakby tego było mało, dopadł go tzw. parkinsonizm poudarowy. To wszystko sprawia, że Korda utracił samodzielność.
Szczęście w nieszczęściu, że u jego boku wciąż trwa żona. Aldona robi, co może, aby jak najlepiej opiekować się mężem. To łatwe nie jest, bo znany wokalista wymaga stałej asysty. Nie brakuje jednak ludzi, którzy starają się pomagać, a wsparcie daje Polska Fundacja Muzyczna.
Pan Wojciech już tylko leży, kontakt z nim jest utrudniony. Jako Polska Fundacja Muzyczna wspieramy go od siedmiu lat - od początku, kiedy pojawił się u niego pierwszy udar. Opiekuje się nim pani Aldona, małżonka. Jej samozaparcie i wiedza na temat osoby chorej jest godna podziwu - mówi dla "Plejady" Tomasz Kopeć ze wspomnianej fundacji.
Żona Aldona utrzymuje się z emerytury. To jednak za mało, aby mężowi zapewnić wszystko, czego potrzebuje. Fundacja przekazała już m.in. łóżko medyczne, a także pomaga przy zakupie środków higienicznych i opału. Stąd też pojawia się żal do państwa, które w żaden sposób nie pomogło.
Państwo nie jest wydolne, służba zdrowia w Polsce jest, jaka jest. W tym przypadku jedynie fundacja może pomóc. Gigantyczną pracę wykonuje jednak pani Aldona. Jest cichym bohaterem tej historii - dodaje Kopeć.
Wojciech Korda ma już 78 lat. W zespole Niebiesko-Czarni śpiewał i grał na gitarze w latach 1964-1976. Rok przed pierwszym udarem odebrał w Pałacu Prezydenckim Złoty Krzyż Zasługi za swoje osiągnięcia artystyczne.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.