Maura Higgins ujawniła w wywiadzie, że prawie umarła z powodu zespołu wstrząsu toksycznego (TSS). Uczestniczka brytyjskiej odsłony "Love Island" miała poważne problemy po tym, jak tampon utkwił w jej szyjce macicy aż na trzy miesiące.
Miałam bardzo złe doświadczenie. Nie jestem lekarzem, niewiele o tym wiem [TSS], ale wiem, że nie powinno się zostawiać tamponu na dłużej niż, myślę, że to dziewięć godzin, myślę, że to maksimum - podkreśliła, cytowana przez "Daily Mail".
Tampon tkwił w niej zdecydowanie za długo. - Tampon był we mnie przez trzy miesiące. Kiedy lekarz go znalazł, był przyklejony do mojej szyjki macicy. Ja byłam tak chora. Nie wiedziałem, co się dzieje - wyznała celebrytka.
Maura Higgins ostrzega młode dziewczyny
Higgins spostrzegła, że zdecydowanie zbyt mało mówi się o tamponach czy samej menstruacji. Jednocześnie podkreśliła, że wielu młodym dziewczynom zdarza się zapominać o tamponie.
Młode dziewczyny mogą tego nie zauważyć, gdy wychodzą na wieczorne wyjście. Co jeśli naprawdę się upiłaś i zapomniałaś? Takie rzeczy naprawdę się zdarzają, a ludzie o tym nie mówią - zauważyła Higgins.
Zespół wstrząsu toksycznego był dla niej koszmarnym doświadczeniem. TSS kojarzone jest głównie z tamponami, lecz warto wyraźnie podkreślić, że może rozwinąć się w różnych sytuacjach. Zazwyczaj choroba wywoływana jest przez toksynę gronkowca złocistego lub paciorkowca.
W grupie ryzyka wstrząsu toksycznego znajdują się przede wszystkim miesiączkujące kobiety, które używają tamponów. TSS może jednak rozwinąć się również po operacji ginekologicznej czy też po porodzie, ale i po zakażeniu skóry gronkowcem.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.