Konflikt o prawa do nazwy zespołu Republika nie został zażegnany. Wdowa po Grzegorzu Ciechowskim ma natomiast dość licznych ataków, wobec czego wystosowała obszerne oświadczenie.
Przyczyną niesnasek jest to, że Anna Skrobiszewska w 2016 roku podjęła kroki, których celem było uzyskanie wyłącznych praw do nazwy zespołu jej męża. Krótko później otrzymała prawo do słownego znaku towarowego - zwrotu "Republika". Pozostali muzycy formacji, by nadal korzystać z tej nazwy, powinni płacić wdowie po Ciechowskim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Artyści natomiast totalnie się z tym nie zgadzają. Stąd też wziął się spór. Wobec różnych głosów i krytycznych komentarzy, Skrobiszewska postanowiła wydać oświadczenie.
Ze dziwieniem przyjęłam zarzuty dotyczące "przypisania" sobie znaku "Republika" utożsamianego z Grzegorzem Ciechowskim. Jako jedyna spadkobierczyni wszelkich praw po nim z przykrością obserwuję obecny atak medialny na moją osobę i staram się zrozumieć, co jest jego rzeczywistą przyczyną. Ze swojej strony nie dałam ku niemu żadnego powodu - zaznaczyła.
Anna Skrobiszewska nie widzi swojej winy
Anna Skrobiszewska jest wręcz przekonana, że postępuje właściwie. Wielokrotnie wyjaśniała, że bardzo zależy jej na opiece nad dorobkiem artystycznym zmarłego męża.
Dbam o dobre imię Grzegorza i promuję jego twórczość. Zależy mi, aby utwory były wykonywane przez jak największą rzeszę artystów, na właściwym poziomie artystycznym, oczywiście z poszanowaniem praw, w tym praw autorskich oraz dóbr osobistych. Fakt zgłoszenia znaku do rejestracji jako znaku towarowego jest powszechnie znany od samego momentu zgłoszenia, czyli od 2016 roku. Wiedziały o tym wszystkie osoby interesujące się zespołem Grzegorza Ciechowskiego - podkreśliła.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.