Michał Wiśniewski około 20 lat temu był jedną z największych gwiazd estrady. Na jego koncerty chodzili wszyscy, płyty rozchodziły się jak świeże bułeczki, a fanki rzucały stanikami w kierunku sceny.
To wtedy gwiazdor zaczął sięgać po kieliszek. Jakiś czas temu wyjawił "Party", że przez 20 lat każdego jednego dnia wypijał 0,7 l alkoholu, a i tak nie widział problemu. Kiedy zrozumiał, że jest alkoholikiem, sięgnął po pomoc. Zaczęło się od wizyt u psychologa i specjalisty od uzależnień.
Oprócz tego piosenkarz "zaszył się" disulfiramem, który powoduje zaburzenia trawienne wątroby. Ten w połączeniu z minimalną ilością alkoholu, może skończyć się tragicznymi dla zdrowia skutkami. A przecież Wiśniewski miał dla kogo żyć - ma w końcu gromadkę dzieci.
Maciej Maleńczuk z kolei kiedyś też był alkoholikiem. Wie zatem, z czym to się je. Jego zdaniem tzw. wszywki są "dla frajerów".
Ostra odpowiedź
Na te słowa postanowił zareagować wokalista "Ich Troje", który prywatnie bardzo lubi się z Maleńczukiem.
Ja dla niego mogę być nawet frajerem, to dla mnie jest bez znaczenia. Bardzo lubię Maćka, ale myślę, że nie wie, o czym mówi. Nie wiem, czy on spędził… a może pije dalej, nie wiem, jaka sytuacja jest u niego, ale generalnie wszystko, co pomaga ci w życiu na moment wytrzeźwieć, jest absolutnie warte tego, żeby to stosować. Jeżeli ktoś twierdzi, że terapia jest dla niego najlepszą formą, bardzo gorąco zapraszam. No przecież to tylko się zgłosić - powiedział "Wiśnia" w rozmowie z "Pomponikiem".
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.