Przed finałem "Hotelu Paradise" nastąpiły powroty. W akcji ponownie pojawili się ci, którzy wcześniej zostali wyeliminowani. Najpierw doszło do powrotu Grzegorza, którzy liczył na to, że ponownie spotka partnerkę Magdę. Kobieta co prawda znów zameldowała się w rajskiej willi, ale para nie dogadywała się już tak dobrze, jak po poznaniu.
Czytaj także: Fatalne wieści dla Polski. Zacznie się już w środę!
Mógł na to wpłynąć Dawid. Mężczyzna postanowił nieco zamieszać w relacji Grzegorza i Magdy. Postanowił, że powie dziewczynie, jak jej partner zachowywał się w czasie jej absencji. Internauci mocno krytykowali Dawida za takie postępowanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Hotel Paradise". Dawid tłumaczy swoje zachowanie
W rozmowie z Plejadą Dawid wyznał, że oglądał program. Jednocześnie zaznaczał, że nie do końca pamięta, by spiskował przeciwko Magdzie oraz Grzegorzowi, jak to zostało przedstawione w "Hotelu Paradise".
Nie czułem, że robiłem coś z premedytacją i żebym robił komuś coś na złość - wyjaśnił Dawid.
Podzielił się też innymi refleksjami. Mówił o tym, że za sprawą tego, jak został pokazany, sam czułby do siebie niechęć.
Sam siebie bym nie lubił i bym się wyzywał za to, że można było tak postąpić. Prawda była troszeczkę inna. Na pewno nie mogę powiedzieć, że jestem bez winy, bo jednak nakierowałem Magdę, żeby rozeznała się w hotelu - podkreślił.
Wyjaśniał również, że tak naprawdę to Magda zadawała mu różne pytania. - Podczas kluczowej rozmowy, gdzie zasadziłem to "ziarno niepewności", to Magda wyszła z inicjatywą rozmowy, bo słyszała coś na temat Natalii i zapytała, czy coś wiem. Powiedziałem, że widziałem różne sytuacje, o różnych sytuacjach słyszałem, ale zaznaczyłem, że nie chcę jej mieszać w głowie - dopowiedział Dawid.
Poza tym stwierdził, że Grzegorz postępował nie w porządku, "przyklejając się do nowej dziewczyny". Zaznaczył również iż po zakończeniu programu "Magda nie rozmawiała w ogóle z Grześkiem", ale od niego "też odcięła się w jakiś sposób".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.