Alec Baldwin przerywa milczenie. Aktor zdecydował się zabrać głos w sprawie postrzelenia reżysera Joela Souzy oraz operatorki Halyny Hutchins na planie filmu "Rust" 21 października 2021 roku. W przypadku reżysera skończyło się na obrażeniach. Autorka zdjęć jednak nie miała tyle szczęścia i zmarła.
Ten wypadek wiele go kosztował
Aktor powiedział, że śmierć poprzez postrzelenie na planie filmowym to "przypadek jeden na bilion". Przyznał też, że Halyna Hutchins była "jego przyjaciółką", wbrew temu, co pisały media, że mieli ze sobą na pieńku. Przyznał też, że ma stały kontakt z jej rodziną i bardzo się o nią martwi.
Artysta i jego żona Hilaria rozmawiali z dziennikarzami na poboczu drogi w Varmont. Było to pierwsze publiczne wystąpienie artysty od czasu skandalu z wypadkiem na planie. Baldwin powiedział również, że nie może dodać więcej ze względu na trwające obecnie śledztwo.
Byliśmy bardzo, bardzo dobrze zgraną ekipą kręcącą razem film, a potem wydarzyło się to straszne wydarzenie - mówił aktor.
Kobieta zmarła. Była moją przyjaciółką… Kiedy przyjechałem do Santa Fe, żeby zacząć strzelać, zabrałem ją na obiad - kontynuował.
Baldwinowi powiedziano, że broń jest bezpieczna i nie jest jasne, w jaki sposób ostra amunicja trafiła na plan. Aktor powiedział, że współpracuje z policją w przeprowadzanym śledztwie, ale odmówił dalszych komentarzy.
Z niecierpliwością czekamy, aż wydział szeryfa powie nam, co przyniosło ich śledztwo - zakończył smutno.
Alec Baldwin mówił również, że popiera ograniczenia w używaniu prawdziwej broni w filmach i programach telewizyjnych w celu ochrony bezpieczeństwa ludzi na planie. Aktor uważa też, że produkcja "Rust" nie rozpocznie się ponownie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.