Pani Anita z Poznania sprawnie odpowiadała na kolejne pytania Huberta Urbańskiego, co wywołało pewne wątpliwości wśród internautów. Zwłaszcza że bohaterka jednego z ostatnich odcinków "Milionerów" nie miała pojęcia o Lansjerach z XIX w., ale poprawnie wybrała odpowiedź. Czy była to kwestia szczęścia?
Wygrała sporą sumę w "Milionerach". Miała pomoc z zewnątrz?
Ciężko nie odnieść wrażenia, że albo kobieta ma niesamowite szczęście w strzelaniu, albo ktoś jej podpowiada - napisał jeden z internautów, który zwrócił uwagę na nietypowe zachowanie uczestniczki "Milionerów".
Pani Anita nie uzasadniała swoich wyborów, czasem zmieniała typy w ostatnim momencie. "Czyżby powtórka z Wielkiej Brytanii i gry Charlesa Ingrama?" - zapytał internauta, nawiązując do skandalu z Wysp, gdzie jeden z uczestników "Milionerów" mógł liczyć na wsparcie i podpowiedzi z publiczności.
Podobnego zdania byli też inni internauci, którzy sugerowali, że "ktoś jej albo na słuchawce podpowiada, albo pokazuje znaki". Kobieta ostatecznie zgarnęła w "Milionerach" 75 tys. zł. Gdy otrzymała pytanie za 150 tys. zł, mogła zatelefonować do przyjaciela, ale nie wykorzystała tej formy wsparcia.
Wiem, że on i tak nie będzie znał odpowiedzi na to pytanie, zbyt dobrze znam swojego męża. Podziękuję za grę ostatecznie - powiedziała pani Anita.
Za to Hubert Urbański był bardzo ciekawy tego, co powie mąż pani Anity. - Mam taki pomysł, ja do niego zadzwonię i sprawdzę, czy on by wiedział - powiedział prowadzący "Milionerów" i już po zakończeniu rozgrywki wykonał telefon do mężczyzny. Zgodnie z przewidywaniami uczestniczki, jej mąż nie znał poprawnej odpowiedzi. Jej decyzja okazała się zatem słuszna.
Czy pani Anita korzystała z wsparcia kogoś wśród publiczności? Tego nie wiadomo. Należy przypuszczać, że gdyby tak było, to uczestniczka "Milionerów" doszłaby dalej w programie. Chociażby w Wielkiej Brytanii, gdy w roku 2001 oszukiwał Charles Ingram, wygrał on okrągły milion funtów.
Ingram korzystał ze wsparcia żony i przyjaciela, którzy znajdowali się na widowni. Gdy Brytyjczyk wymawiał na głos poprawną odpowiedź, jedno z nich pokasływało, aby potwierdzić mu słuszność wyboru. Sprawa ostatecznie trafiła do sądu, a następnie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Cała trójka została skazana na dwa lata więzienia w zawieszeniu i karę grzywny za "próbę wyłudzenia 1 mln funtów".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.