Śledczy z Nowego Meksyku doszli do szokujących wniosków, badając tragedię z Alekiem Baldwinem, która jesienią 2021 roku rozegrała się na planie filmu "Rust". Jak podaje CNN, produkcja wielokrotnie naruszała zasady bezpieczeństwa i co gorsza, zdawała sobie z tego sprawę. Śledczy ustalili także, że na planie doszło do kilku innych incydentów, które także mogły zagrozić życiu pracowników.
Czytaj także: Dezerter Emil Czeczko nie został pochowany. Dlaczego?
Ten tragiczny incydent nigdy by się nie wydarzył, gdyby produkcja przestrzegała narodowych standardów środowiska filmowego dotyczących bezpiecznego używania broni. To jest totalna porażka pracodawcy, który nie przestrzegał odgórnie ustalonych protokołów, mających zapewnić bezpieczeństwo jego pracowników - powiedział James Kenney z biura ds. środowiska.
Dodał też, że zarzutów pod adresem produkcji jest dużo więcej.
Póki co, za naruszenia ukarano grzywną firmę LLC, która odpowiadała za kręcenie filmu "Rust". Władze Nowego Meksyku nałożyły najwyższą możliwą za tego typu przewinienia karę w wysokości 137 tys. dolarów. Do odpowiedzialności nie pociągnięto pracowników odpowiedzianych za uzbrojenie. Jak wynika z ustaleń śledczych, wbrew przypisanym zadaniom w rzeczywistości powierzano im inne obowiązki, a kwestia bezpieczeństwa osób używających broni nie była wcale priorytetowa.
Wciąż nie wiadomo jednak, jak ostra amunicja znalazła się na filmowym planie. Tę sprawę bada zupełnie inne śledztwo. W wyniku tragedii na planie "Rust" Alec Baldwin postrzelił z broni-rekwizytu dwie osoby. Jedna z nich, operatorka Halyna Hutchins, zmarła.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.