8 września Krzysztof Krawczyk obchodziłby swoje urodziny. Słynny muzyk skończyłby 75 lat. Krawczyk zmarł 5 kwietnia, a wieść o jego śmierci zasmuciła wszystkich Polaków.
Czytaj także: Żona Krawczyka szczera do bólu. "Chyba nie muszę tego mówić, bo wszyscy się domyślają"
Rodzina przeżywa śmierć ojca
W marcu Krawczyk trafił do szpitala w związku z zakażeniem koronawirusem. Bezpośrednią przyczyną jego śmierci były choroby współistniejące, na które cierpiał przed COVID-19. Krawczyk pozostawił pogrążonych w żałobie fanów i bliskich, w tym – ukochaną żonę Ewę. Stratę ojca mocno przeżywa też jedyny syn – Krzysztof junior.
W ostatnich latach ich stosunki nie układały się najlepiej, ale w licznych wywiadach zapewniał, że bardzo mu go brakuje. Krzysztof postanowił uczcić pamięć muzyka. Na Facebooku dodał kilka fotografii z ojcem, a także fragment piosenki "Za tobą pójdę jak na bal", co mocno poruszyło internautów.
Syn na grobie zmarłego muzyka. Wzruszające sceny na cmentarzu
Później syn udał się na cmentarz w Grotnikach. Na wzruszającym nagraniu, które Marian Lichtman zamieścił w Facebooku, widać, jak razem z Krawczykiem juniorem składają znicze na grobie ojca. "Przekaz Juniora i Pana Mariana Lichtmana jest jasny — jest to symbol pamięci" — piszą wzruszeni internauci.
Jak donosi "Fakt", muzyk pojawił się w środę na cmentarzu w Grotnikach jako jeden z pierwszych. Zdradził, jak wyglądały urodziny Krawczyka za życia.
U Krzysztofa zawsze były wyjątkowe urodziny, było pięknie, sypało się kawałami, mówiło się o przeżyciach, planach. Dużo się mówiło o muzyce i się jej słuchało. One były nie tylko piękne, ale i owocne. Nigdy się nie nudziliśmy. Te urodziny miały być inne, odszedł, a tak się nie umawialiśmy z Krzysztofem - mówił "Faktowi" Marian Lichtman.
Msza dla Krawczyka
W kościele w Grotnikach odbyła się też msza, którą zamówiła Ewa dla swojego męża. Syn artysty nie pojawił się jednak w świątyni. Biskup Antoni Długosz, który odprawiał nabożeństwo, wspomniał, że miał do żony muzyka wielką prośbę. Chciałby, aby przestała chodzić ubrana na czarno.
Chodzi o to, by ten ból przeszedł w wielką nadzieję. Tak jak Krzysiu śpiewał: za horyzontem nie ma końca, tylko jest spotkanie z panem Bogiem – mówił w rozmowie z Faktem.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.