Ron Howard, którego filmy zna niemal każdy, debiutował jako aktor. Sławę przyniosła mu rola Opiego Taylora w "The Andy Griffith Show". Później przez lata grał główną postać w "Happy Days", co dało mu nominację do Złotego Globu.
Ron Howard w branży dla dorosłych?
Howard powiedział, że na planie "Happy Days" zaczął tracić cierpliwość, ponieważ nie chciał być aktorem. Marzył o tworzeniu własnych historii i reżyserowaniu filmów.
W mediach pojawiły się plotki, że zdesperowany Howard planował debiut w branży porno. Miał na tym zarobić pieniądze, które później mógłby zainwestować w kino poważne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podczas wywiadu z Grahamem Bensingerem Howard przyznał, że te plotki są po części prawdą. Na pytanie Bensigera, czy miał powstać film "Opie Gets Laid "("Opie zostaje zaliczony") odpowiedział w żartobliwym tonie.
Czytaj także: Mikołaj Roznerski wprost. Zabrali mu połowę pensji
Cóż, to prawda, że przeszło mi to przez myśl. Ale jako poważny pomysł wytrzymało to prawdopodobnie przez około dwie i pół do trzech sekund - powiedział Howard
Czytaj także: 22-latka bez makijażu. Ludzie oszaleli. 7,8 mln odsłon
Howard powiedział, że jego droga na szczyt nie była łatwa. Będąc aktorem czuł jak "zegar dla niego tyka". Bał się, że jeśli czegoś nie zmieni to nigdy nie zostanie reżyserem. Na szczęście, udało mu się spełnić marzenia, bez wchodzenia w branżę dla dorosłych.
Brat Rona Howarda, Clint powiedział, że słyszał o tym pomyśle. Śmiał się, że pewnie byłby to kasowy hit, który mógłby przynieść "nawet milion dolarów" zysku. Dodał jednak, że cieszy się, że pomysł nie został zrealizowany.
Ron Howard wyreżyserował wiele kinowych hitów. Odpowiada za takie produkcje jak "Apollo 13", "Grinch: Świąt nie będzie", "Kod da Vinci" czy "Anioły i demony". Otrzymał Oscara za film "Piękny umysł" z Russellem Crowe w roli głównej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.