W poniedziałek, 13 listopada ślubowanie złożyło 460 posłów nowej kadencji Sejmu. Wśród nich znaleźli się doświadczeni politycy, którzy zasiadają na Wiejskiej od lat oraz sejmowi nowicjusze, którzy nie pełnili dotychczas mandatu posła.
W ławach sejmowych zasiadło 117 nowych posłów, a 27 wróciło do nich po przerwie. Oznacza to, że cześć z dotychczas zasiadających osób, musiało pożegnać się z mandatami.
Tadeusz Cymański
Wśród nich jest poseł Prawa i Sprawiedliwości Tadeusz Cymański. - To była taka sportowa, uczciwa i elegancka walka - przegrałem nie z byle kim, z Jarosławem Sellinem. To ważna pociecha, może słaba, ale jednak - powiedział Interii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tadeusz Cymański w Sejmie pracował od 1997 r. z pięcioletnią przerwą na Parlament Europejski w latach 2009-14.
W rozmowie z Interią zdradził także, że po nieuzyskaniu mandatu poselskiego miewa mniej telefonów od dziennikarzy. Dzięki czemu "otrząsnął się" i zaczął czytać mniej publicystyki, a więcej literatury pięknej i historycznej.
Mało tego teraz chce więcej czasu poświęcić rodzinie, przyjaciołom oraz uchodźcom z Ukrainy, którzy od czasu wybuchu wojny goszczą w jego domu.
Muszę też bardziej przyjrzeć się własnemu zdrowiu, ale także i muzyce, którą zawsze lubiłem - będę mógł jej więcej słuchać, a może nawet zacznę się uczyć grać na jakimś instrumencie. Nie po to, żeby być wirtuozem, ale po to, by mieć radość - dodał.
Czytaj także: Czarnek o Kaczyńskim. "Daj mu Boże zdrowie"
Iwona Śledzińska-Katarasińska
W nowym Sejmie nie zasiadła również Iwona Śledzińska-Katarasińska. Trzeba przyznać, że było to sporym zaskoczeniem, gdyż mandat poselski sprawowała nieprzerwanie od 32 lat.
Polityk Platformy Obywatelskiej w rozmowie z Interią tłumaczyła, że pożegnała się z pracą przy Wiejskiej, ponieważ pierwszego dnia kampanii rozchorowała się i nie dała rady wziąć w niej udziału.
Zdecydowałam się kandydować, ponieważ miałam plan i cel, dla którego szłam do tego Sejmu. Przez te wszystkie lata zajmowałam się mediami i kulturą; zawsze uważałam, że jest tam dużo do zrobienia. Ruina, jaką pozostawił po sobie pan minister Piotr Gliński, i ruina mediów publicznych, jest faktem. Miałam wszystko przygotowane. Wydawało mi się, że przez te wszystkie lata jestem dobrze znana, rozpoznawalna i mam dobrą opinię. Nie przewidziałam tej zmiany - mówi w rozmowie z Interią.
Czytaj również: Ogromny cios dla Polaków. Rząd Donalda Tuska naprawdę to zrobi?
Odniosła się także do doniesień, które pojawiły się na początku listopada, z których wynika, że rozważana jest jako członek przyszłej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Nikt ze mną na ten temat nie rozmawiał, bo nie zdążył. Nie sądzę, żebym przychyliła się tej propozycji - przez wiele lat mówiłam z mównicy sejmowej, że KRRiT to nie przechowalnia dla byłych polityków - powiedziała.
Swój czas poza parlamentem chce przeznaczyć dla samej siebie. Jej głównym celem jest przede wszystkim wyzdrowieć.
Joanna Senyszyn
Wielką nieobecną jest także prof. Joanna Senyszyn. Polityczka przekonuje jednak, że jest zadowolona, a brak jej obecności w Sejmie to tylko "polityczny urlop, który po tylu latach jej się należy".
Mój pierwszy miesiąc poza Sejmem wyglądał zapewne tak samo, jak tych, którzy się dostali - obrad nie było, więc robiłam swoje. Od wielu lat piszę dwa felietony tygodniowo do tygodnika "Fakty po Mitach", a teraz zaczęłam jeszcze współpracę z tygodnikiem "NIE", gdzie wspólnie z Agnieszką Wołk-Łaniewską zainaugurowałyśmy rubrykę "Dialogi dam, z których obie żyją - mówi Interii Senyszyn.
Jednak chętnie by uczestniczyła w obradach i zabierała głos. - Bo wyjąwszy marszałka Szymona Hołownię, za mało jest błyskotliwych ripost na głupoty wygadywane przez PiS-owców - stwierdziła.
Janusz Korwin-Mikke
Należy również wspomnieć, że poza Sejmem znalazł się Janusz Korwin-Mikke. W rozmowie z Interią stwierdził, że nie został wybrany na posła, ponieważ "jego własna partia wbiła mu dwa noże w plecy". Mowa tu o jego udziale w konferencji fundacji "Patriarchat" i jego komentarze w związku z aferą "Pandora Gate".
Polityk potwierdził Interii, że pozostaje członkiem Nowej Nadziei i Konfederacji, ale jest już w trakcie formowania nowej partii. Jednak nie zdradził jej nazwy, ponieważ "zaraz wrogowie by ją zarejestrowali".
To nie jest rozpad Konfederacji. To jest wyjście jednego, skromnego członka - za mną pewnie pójdzie trochę innych ludzi, ale zgłosiło się już paręset nowych. To nie jest tak, że ja zabieram ludzi - powiedział Korwin-Mikke.
Co ciekawe polityk swoją nieobecność Sejmie chce spożytkować na pisanie. - Mam w planie dwie książki - jedna na temat cyklów rozwoju i upadku naszej umierającej cywilizacji, a druga o historii Rosji od 1825 do 2025 roku - wyznał.
Źródło: Interia