W poniedziałek (20 maja) Gniezno nawiedziła burza z opadami gradu, która doprowadziła do tego, że część miasta została sparaliżowana. Mieszkańcy relacjonowali, że ulice zostały zalane w zaledwie kilka minut. Pojawiające się drobinki lodu sprawiły, że Gniezno wyglądało, jakby w maju przeszła przez miasto śnieżyca.
Strażacy interweniowali kilkaset razy, a zgłoszenia dotyczyły głównie zalań, zerwanych dachów i osób, które zostały uwięzione w pojazdach. Sytuacja jest na tyle poważna, że prezydent miasta zwołał sztab kryzysowy.
Sieć obiegły zdjęcia i nagrania, na których uwieczniono szokujące sceny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gradobicie w Gnieźnie. Ekspert tłumaczy
Grzegorz Walijewski, specjalista z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej — Państwowego Instytutu Badawczego (IMGW-PIB), w rozmowie portalem NaTemat.pl wyjaśnił, co wydarzyło się w Gnieźnie.
To była superkomórka burzowa, która powstała dzięki temu, że do Polski dotarło ciepłe i wilgotne powietrze związane z niżem nad Niemcami – tłumaczy ekspert.
W chmurach wysokich tworzyły się gradziny. Do wyjątkowo intensywnych opadów doszło, ponieważ chmury przemieszczały się bardzo wolno, a w związku z tym, jak podnosi ekspert, "mogły w jednym miejscu spowodować ulewne opady deszczu, wręcz nawalne".
W 10 minut spadło tam 20 mm deszczu. To więcej niż ściana wody. A w ciągu całego epizodu burzowego, który trwał około dwóch godzin, mogło spaść nawet 80-100 mm deszczu. To około 150 proc. miesięcznej normy opadowej dla Gniezna w maju – mówi rozmówca portalu NaTemat.pl.
Gwałtowne burze nad Polską. Zagrożenie nie minęło
Grzegorz Walijewski nie ma dobrych wieści. Najbliższe dni również mogą przynieść niebezpieczne zjawiska pogodowe. Wszystko wskazuje na to, że przed nami burzowy tydzień. – Grad nie będzie dawał o sobie zapomnieć – twierdzi ekspert.
Na tym jednak nie koniec. W ocenie ekspertów musimy się przygotować na to, że tego lata burze będą coraz bardziej niebezpieczne. – Możemy spodziewać się większych ilości opadów, a także gradu i silnego wiatru. To się już powoli zaczyna dziać – podkreśla Grzegorz Walijewski.