Wszystko zaczęło się od głośnego nagrania. Ojciec Rydzyk wspomniał w nim o swoim nowym samochodzie.
- Akurat ten samochód dostaliśmy od bezdomnego. Tak, przyjechał bezdomny i dał nam dwa samochody. Pan Stanisław z Warszawy, niestety zmarł - wyjaśnił duchowny, wywołując zdziwienie gości w studiu.
Potem o. Rydzyk kilkakrotnie wspominał postać darczyńcy. Wyjaśnił, że pan Stanisław był sierotą, wychowywanym przez ciotkę. Opiekunka była surowa i codziennie kazała podopiecznemu odmawiać różaniec. Ukończył Akademię Wychowania Fizycznego w Warszawie i przez wiele lat pozostawał sympatykiem Radia Maryja.
Pewnego razu rozmawiał osobiście Tadeuszem Rydzykiem i miał powiedzieć, że Radio Maryja "robi dobrą robotę". - Bardzo ciekawa postać. Wygrał w totka milion trzysta pięćdziesiąt tysięcy - wspominał Rydzyk.
Sprawa aut ojca Rydzyka trafiła do prokuratury
Po tych wydarzeniach poseł Nowoczesnej Adam Szłapka powiadomił o sprawie Centralne Biuro Antykorupcyjne i Urząd Skarbowy w Toruniu. Dokumenty do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Łącznie otrzymaliśmy dwa pisma od CBA. Warszawska prokuratura teraz będzie musiała uznać, czy sama wszcząć śledztwo, czy sprawę przekazać do rozpatrzenia nam, jakiejś innej prokuraturze lub umorzyć - wyjaśnił w rozmowie z Onetem Temistokles Brodowski, rzecznik CBA.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.