Mechanik Tomasz Chmielewski w rozmowie z "Faktem" podkreślił, że choć podczas powodzi, najważniejsze jest ratowanie ludzkiego życia, to jednak wiele osób dotyka ogromna strata materialna. W wyniku powodzi tracą dorobek całego życia, w tym domy i samochody.
Mechanik zauważa, że podczas powodzi w 1997 roku ratowanie samochodów było znacznie łatwiejsze, ponieważ starsze pojazdy miały mniej skomplikowane mechanizmy. Dziś, kiedy samochody są naszpikowane elektroniką, zalanie może spowodować poważne uszkodzenia, a naprawa nowoczesnych aut jest o wiele trudniejsza i kosztowniejsza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W tych czasach auta mają tyle bajerów, że przypominają statki kosmiczne. Niestety, tych naszpikowanych elektroniką praktycznie nie da się uratować. Elektronika nie lubi wody. Niektóre warsztaty samochodowe mogą jedynie próbować maskować uszkodzenia — mówi Tomasz Chmielewski w rozmowie z "Faktem".
Jak uratować zalany samochód?
Tomasz Chmielewski wskazuje, że najtrudniejsza sytuacja dotyczy właścicieli samochodów elektrycznych i hybryd, które po zalaniu mogą być szczególnie trudne do uratowania. Starsze auta, prostsze w konstrukcji, są teoretycznie możliwe do odratowania, pod warunkiem szybkiego działania.
Niemniej jednak, naprawa może okazać się nieopłacalna, ponieważ każda część pojazdu wymaga rozebrania, dokładnego umycia, osuszenia i zakonserwowania. To dotyczy nie tylko wnętrza samochodu czy tapicerki, ale również kluczowych elementów mechanicznych, takich jak skrzynia biegów, tylny most czy silnik.
Chmielewski w rozmowie z "Faktem" zwraca uwagę, że woda powodziowa jest szczególnie szkodliwa, gdyż pełna jest zanieczyszczeń i substancji chemicznych, które mogą przyspieszać proces korozji.
Czytaj także: Lądek-Zdrój po przejściu wielkiej fali. "To był koszmar"
Największe zagrożenie pojawia się, gdy zalanie następuje podczas jazdy, ponieważ woda może zostać zassana do silnika, co często prowadzi do jego poważnego uszkodzenia lub nawet całkowitego zniszczenia.