W drugim odcinku "Hipnozy" zobaczyliśmy kolejną piątkę śmiałków, która postanowiła zaryzykować zbłaźnienie się, by wygrać 50 tysięcy złotych. Gdyby powiedziano jasno, że uczestnicy po prostu dostają wyzwania aktorskie, może i wydawałyby się śmieszne. Ale gdy widzom wmawia się działania pod wpływem hipnozy, a później pokazuje marną grę i udawane emocje (a przynajmniej taki jest odbiór), nikomu nie jest do śmiechu.
Internauci jeszcze w trakcie trwania drugiego odcinka wyrazili swoją niechęć, krytykę, czasem niedowierzanie, że program naprawdę jest emitowany przez stację. Nikt nie spodziewał się rozrywki na bardzo wysokim poziomie, ale oglądanie wygłupów i chaosu na scenie to za dużo nawet dla wiernych fanów TVN-u. Najczęstszym zarzutem jest sztuczność show (oraz kiepski montaż). Widzom nie spodobało się też, że wśród uczestników znalazł się Jacob, aktor pojawiający się w produkcjach paradokumentalnych takich jak "Ex na plaży".
"Durny program i wielka ściema", "Nie ma to nic wspólnego z hipnoza. To gra pseudo aktorska", Żadne tłumaczenia nie pomogą. Program jest niefajny... Wszystko wygląda sztucznie, mało naturalnie". Oczywiście, znaleźli się i obrońcy show, jednak ich pozytywne lub neutralne komentarze ("nie jest tak tragicznie" trudno nazwać pochwałą) nikną na tle krytyki.
Po drugim odcinku powtórzyła się historia sprzed tygodnia, chociaż TVN zrobił, co mógł, by ratować sytuację i przed emisją kolejnego epizodu promował go w "Dzień Dobry TVN".
W piątek 9 marca w studiu pojawił się Artur Makieła z "Hipnozy", któremu towarzyszyła uczestniczka z pierwszego odcinka - wykonali most kataleptyczny, hipnotyzer wyjaśnił też, jak udało im się tego dokonać. Natomiast w sobotę Piotr Kraśko i Agnieszka Woźniak-Starak wypytali hipnoterapeutę, Michała Cieślakowskiego, o to, na czym polega hipnoza, czy wszyscy są na nią podatni. Co ciekawe, odpowiedzi specjalisty nie do końca zgadzały się z informacją na facebookowym profilu show.
Dowiadujemy się z niej, że "Do programu 'Hipnoza' przeprowadziliśmy wieloetapowe castingi, w celu wyłonienia osób, które są bardzo podatne na efekty działania hipnotyzera. Nie było to proste zadanie, bo tylko około 30% populacji jest w stanie wejść tak szybko w tak głęboki stan hipnozy, który pokazujemy w programie". Cieślakowski powiedział, że w stan hipnozy można wprowadzić absolutnie każdego, ale niewiele osób reaguje na nią błyskawicznie.
Poza tym według niego "most kataleptyczny służy do robienia show" i przyznał, że osoba, która chodzi na siłownię jest w stanie zrobić figurę bez hipnozy. Ocenił też, że zachowanie uczestników jest prawdopodobne, a "osoby w stanie głębokiego transu mogą zrealizować dowolną sugestię" z zastrzeżeniem, że zgadza się ona z ich moralnością.
TVN niedowiarków usiłuje przekonać, szerząc wiedzę na temat hipnozy scenicznej. Na profilu facebookowym show pojawił się film z Makiełą opowiadającym o technikach hipnozy i sposobu realizacji sugestii przez uczestników. Coach nawiązał do komentarzy internautów przytaczających fragmenty show, które miały być dowodami na to, że wszystko w programie jest wyreżyserowane. Możecie obejrzeć go poniżej.
Makieła mówi w nim, że nigdy do końca nie wie, jak uczestnicy zareagują na sugestie. Poza tym oni sami aż do momentu kulminacyjnego nie zdają sobie sprawy z tego, co zastanie im zasugerowane. Szkoda tylko, że hipnotyzer w polskiej wersji programu mówi uczestnikom dokładnie to samo, co w anglojęzycznej, a ci zachowują się identycznie.
Uczestnicy są zahipnotyzowani czy nie? Cóż, ich zadaniem jest rozbawić widzów i wygrać pieniądze, a hipnoza wydaje się jedynie dobrą wymówką do wygłupów na scenie. Premierowy odcinek przyciągnął 1,6 miliona widzów - część z nich zdobyła się na wysiłek i zadeklarowała komentarzem, że więcej "Hipnozy" nie włączy.
A wy? Oglądacie show? Jak wrażenia?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.