Obraz Jana Komasy to odważna próba zilustrowania nieporuszanego dotąd w Polsce problemu. Głównym bohaterem (jak zwykle świetny Jakub Gierszał) jest Dominik, maturzysta uczęszczający do prywatnego liceum. Gdy nagranie, na którym podczas studniówki całuje kolegę, trafia do sieci i osiąga ogromną oglądalność, chłopak staje się ofiarą towarzyskiego ostracyzmu. W poczuciu bezradności powoli zatraca się w wirtualnym świecie, gdzie, w gronie odrzuconych, nawiązuje nowe znajomości. Największy wpływ ma na niego tajemnicza Sylwia (Roma Gąsiorowska), która planuje samobójstwo.
Film był wyczekiwaną, pierwszą ambitną produkcją łączącą różnorodne techniki realizacyjne. Animowane, drugie życie protagonisty powstawało ponad rok. I chociaż w obrazie można dopatrzeć się wielu niedociągnięć, "Sala samobójców", na którą do kina wybrało się 800 tys. osób, znalazła się w czołówce polskiego box office'u i to w rekordowym roku 2011, kiedy rodzime filmy biły rekordy popularności.
W wywiadach Komasa podkreślał, że chciał stworzyć wiarygodny portret współczesnych nastolatków. Materiał do filmu zbierał, przeprowadzając szereg rozmów i starannie wertując odpowiednie teksty. Na pewno nie można mu odmówić społecznej wrażliwości, wyobraźni i wyczucia stylu. Nieco gorzej reżyser poradził sobie z warstwą narracyjną - fabuła jest dziurawa i w gruncie rzeczy banalna, a postacie stereotypowe, co skreśla film jako przekonujący dramat młodzieżowy. Wciąż jednak jest to dobrze zagrany, ciekawy wizualnie eksperyment, koło którego nie można przejść obojętnie.
"Sala samobójców", Polsat Romans, 21:00
_Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.