Ostatnie miesiące dla Chin są naprawdę dobre, przynajmniej jeśli chodzi o wyniki. Zhizhen Zhang dał swoją próbkę publiczności w Polsce, w Kozerkach. Niedługo później wylądował w Top 100, jako pierwszy chiński tenisista. Wcześniej próbował tego Di Wu, ale najwyżej był 140. rakietą świata.
Minęło kilka miesięcy i mamy kolejnego zawodnika z tego kraju. Yibing Wu ma 23 lata i musiał chwilę poczekać na taki występ w turnieju ATP. Aktualnie 97. zawodnik rankingu dostał się do turnieju w Dallas. Najpierw niespodziewanie pokonał Michaela Mmoha, a potem Denisa Shapovalova, Adriana Mannarino i Taylora Fritza. W finale zagra z Johnem Isnerem.
Jednak już teraz można go nazwać sensacją. Nie tylko turnieju, ale nawet tego miesiąca! Fritz grał naprawdę dobrze przed własną publicznością i zastopowanie go było dość zaskakujące.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mimo wszystko Yibing Wu dawał w przeszłości znak, że jest stworzony do wielkich zwycięstw. Był numerem jeden na świecie, ale po przejściu do seniorskiego tenisa potrzebował czasu na udowodnienie swojej wartości.
Wu będzie co najmniej 76. rakietą świata. Jeżeli wygra w finale, to będzie w okolicach 57. miejsca. Sam finał, a co dopiero pozycja w rankingu, to będą najlepsze rezultaty w historii męskiego tenisa w Chinach.
W przypadku kobiet było inaczej. Wszyscy pamiętają wielkoszlemową mistrzynię, Na Li. Była też Shuai Peng, jest Quinwen Zheng. Ale za tym wszystkim jest też przykra historia. Shuai Peng w listopadzie 2021 roku oskarżyła byłego wicepremiera Chin Zhanga Gaoliego o wieloletnie nękanie i molestowanie seksualne. Po kilkunastu minutach jej wpis usunięto z chińskich mediów społecznościowych, a ona sama zniknęła. Po tym, jak zaginęła Peng i nikt nie mógł się z nią skontaktować, Chinom odebrano prawo organizacji imprez ATP i WTA. Co prawda według zapewnień Peng ma być bezpieczna, ale nikt z WTA nie widział się z nią od miesięcy.