Trzy lata trwała sądowa batalia pomiędzy Isabel Marcinkiewicz a byłym premierem o orzeczenie rozwodu. To dość długo, biorąc pod uwagę fakt, że para nie miała dzieci. No, ale te dawne bratnie dusze starły się teraz o kwestie materialne. A to bywa jeszcze trudniejsze niż ustalenie praw do opieki.
Koniec końców salę sądową bardziej zadowolona opuszczała Isabel, której przyznano 5 tys. zł alimentów miesięcznie. Według różnych doniesień - były polityk PiS miał proponować sumy o wiele mniejsze, nie przekraczające 1 tys. zł.
Nas jednak zainteresował fakt używania przez Isabel Marcinkiewicz (z domu Olchowicz) nazwiska byłego męża, mimo tego, że od rozwodu minął już miesiąc. *Postanowiliśmy o to zapytać samą zainteresowaną. *
- Nazwisko będe nosić dopóki, dopóty były mąż nie zwróci mi długu i nie będzie płacił zasądzonych alimentów w terminie - wyjaśniła Isabel, wciąż, Marcinkiewicz.
Wcześniej była żona byłego premiera informowała, że Marcinkiewicz jest jej winien ok. 80 tys. zł. Co jeśli ten nadal nie zdecyduje się płacić? Drogi są dwie: egzekucja komornicza, albo... pozostanie przy nazwisku byłego męża. To nie jest w końcu tak rzadko spotykana praktyka. Wystarczy wspomnieć choćby Małgorzatę Rozenek (była żoną Jacka Rozenka) czy Magdę Gessler (nazwisko po byłym mężu Piotrze Geslerze).
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.