Pamiętacie "Czeski sen"? Dwóch reżyserów - Víta Klusák i Filip Remunda - nabrali setki, a może i tysiące osób, że otwierają nowy, idealny hipermarket. To jedna z największych mistyfikacji kina ostatnich lat, a zarazem świetny eksperyment, który pokazał, jak bardzo jesteśmy uzależnieni od zakupów.
Dwóch Czechów nabrało poważnych biznesmenów, branżę reklamową, ale przede wszystkim społeczeństwo, które tłumnie stawiło się na otwarciu fikcyjnego marketu. Więcej o filmie pisaliśmy wam już jakiś czas temu.
Teraz Klusák i Remunda wracają z nowym filmem, który ma szansę odbić się głośnym echem w Europie, a zdecydowanie w Polsce. Zrobili film o katolickiej Polsce. - Zanim pojawił się "Kler" i "Tylko nie mów nikomu" Czesi już wiedzieli! - zapowiadają...
- Zaczęło się od niewinnego pomysłu - mówi w rozmowie z WP Film Maria Krauss, polska producentka "Jak Bóg szukał Karela". - Vit i Filip chcieli przyjrzeć się Polakom, ale też Czechom pod kątem ich religijności. Pokazać, że to niesamowite, że dwa kraje, które tyle łączy, dzieli tak podstawowa sprawa jak religia. Czesi statystycznie są najbardziej ateistycznym narodem, u nas jest odwrotnie - opowiada.
W "Jak Bóg..." śledzimy losy ekipy filmowej, która przyjeżdża do Polski, kręcić film wokół swojego głównego bohatera - Karela. Tę ekipę filmują z kolei Vit i Filip. Są świadkami absurdalnych, ale też przerażających i poruszających sytuacji.
Antyaborcjoniści, kolorowe odpusty i woda święcona z kranu
Karel, jak mówi producentka, w Polsce przechodzi sporą przemianę. Jest byłym redaktorem magazynu pornograficznego, alkoholikiem, rozwodnikiem i ojcem dzieci z in vitro. Skupiają się w nim wszystkie sprawy, z którymi Kościół ma - jakby nie patrzeć - spory, ideologiczny problem. Karel i kamery odwiedzają m.in. Licheń, Świebodzin, Częstochowę i Toruń, miasto ojca Rydzyka i Radio Maryja.
Spotykają różnych ludzi i różne grupy społeczne. Przyglądają się kolorowym katolickim festynom. Rozmawiają z egzorcystą, który opowiada im o opętanej dziewczynie, która pluła śrubami. Objeżdżają małe mieściny, w których księża Hello Kitty traktują jak pomiot szatana.
W filmie udostępnionym przez produkcję, można zobaczyć kilka fragmentów z tego, co udało się nagrać. Jest np. taka scena, podczas której jedna z kobiet pokazuje filmowcom papierową wyklejankę ze zdjęciami "grzesznych rzeczy". To z nich trzeba było oczyścić dom, bo Bogu się nie podobały. Czyli z czego na przykład? Z kapci z wzorkiem Hello Kitty.
Pojawi się też temat księży-pedofilów.
- Ten człowiek zabił we mnie wszystkie uczucia jakie miałem - opowiada jeden z mężczyzn, którego spotkała ekipa.
- Założyłem rodzinę. Nie dotykałem swoich dzieci, nie mówiłem im, że je kocham - mówi im.
- Fanatyzm? To jest islam. A katolicka religia to jest po prostu religia - podsumowuje filmowana kobieta.
Polska okiem Pepika
Z humorem o katolickiej Polsce? Już teraz można być pewnym, że film odbije się głośnym echem. Bo Czesi, chcąc pokazać miłość Polaków do Boga, przy okazji wyciągną nam wiarę na pokaz.
- Myślę, że nikt nie powinien czuć się urażony, choć zdajemy sobie sprawę, że pewnie znajdą się osoby, które potraktują nasz film jako atak na Kościół. "Jak Bóg szukał Karela" to próba zrozumienia polskiej religijności. Chcemy pokazać, jaka jest rola Kościoła w państwie. Kościół jest potężną instytucją z ogromnymi wpływami, która zarządza wieloma grupami społecznymi, co nie do końca jest w porządku. W naszym filmie wyjdzie kilka problemów, które pobudzą Polaków do dyskusji. Płytkość i pokazowość wiary, pedofilia - przyznaje Maria Krauss.
Prace nad filmem trwają od 5 lat. Dlaczego tak długo?
- Przez dwa i pół roku próbowaliśmy przestać kręcić nowy materiał. Co jakiś czas okazywało się, że dzieje się w Polsce coś ważnego. Była afera wokół spektaklu "Klątwa”, więc Czesi musieli wrócić do Polski. Potem zjazd Radia Maryja i pierwszy Marsz Równości w Częstochowie, znów filmowcy chcieli w tym uczestniczyć. Będzie sporo zabawnych momentów, ale też te dramatyczne - mówi producentka.
Kiedy premiera? To już trudniejsze pytanie. Twórcy za pośrednictwem portalu zrzutka.pl zbierają fundusze na postprodukcję, czyli ostatnie szlify i opłacenie ekipy. Potrzeba 85 tys. złotych, udało się zebrać nieco ponad 16 tys. Zainteresowanych odsyłamy na stronę zbiórki. Mają też stronę na Facebooku, na której możecie podejrzeć kulisy powstawania filmu:
Jak zapowiada producentka, "Jak Bóg szukał Karela" może trafić do kin jeszcze latem 2020 r.
To produkcja czesko-polsko-słowacka: Vernes w koprodukcji z Plesnar & Krauss FILMS, Czeską Telewizją, Hypermarket Film, Peter Kerekes Film, Krakowskim Funduszem Filmowym i PISF.
Obejrzycie?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.