Małgorzata Hołub-Kowalik przez lata była stałym punktem polskiej sztafety 4x400m. To ona była współautorką największych sukcesów: złota mistrzostw Europy, srebra i brązu mistrzostw świata oraz srebra olimpijskiego. Prawdziwym ukoronowaniem jest złoto igrzysk w Tokio w sztafecie mieszanej 4x400m.
Nie oglądaliśmy jej jednak na tegorocznych mistrzostwach świata w Budapeszcie. Jednak powód nie był smutny. Nasza reprezentantka 22 sierpnia urodziła bowiem córeczkę Blankę.
Biegaczka nie myśli jednak na razie o zakończeniu kariery. Zdecydowała się wrócić na bieżnię. Jak sama przyznaje, główną motywacją dla niej są nachodzące igrzyska w Paryżu. Musi jednak łączyć sport z rolą matki. I umożliwia jej to trener Aleksander Matusiński, który pozwolił zabrać jej córkę na zgrupowanie w Zakopanem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Łatwo nie jest, nie zamierzam tego ukrywać. Więcej - jest trudniej niż się spodziewałam. Spadła wydolność, spadła siła, po ciąży - wiadomo, są ograniczenia. Do tego dochodzi jeszcze zmęczenie, bo na karmienie wstaję przecież i w nocy, więc bywam niewyspana - przyznaje w rozmowie z Eurosportem.
Opowiada również o tym, że wraz z malutką córeczką oglądała bieg Natalii Kaczmarek po medal mistrzostw świata w Budapeszcie. I przyznaje, że stęskniła się za swoimi koleżankami z kadry.
- Jestem bardzo towarzyska, więc brakowało mi tego śmiechu, tych naszych rozmów. Znowu jestem u siebie, wśród swoich, to jest chyba najmilsze w tym powrocie - kończy Hołub-Kowalik.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.