Ekipa programu "Nasz nowy dom" podjęła się remontu domu pani Lidii. Kobieta samotnie wychowuje dwie córki: 13-letnią Darię oraz 18-letnią Małgosię, która jest niepełnosprawna. Pierwsze kłopoty pojawiły się, gdy tradycyjnie o pomoc przy pracy zostali poproszeni sąsiedzi kobiety.
– Trzeba powiedzieć, że nasza ekipa pracuje 24 godziny na dobę i na ogół jest tak, że okoliczni mieszkańcy starają się jakoś umilić nam ten czas, przynoszą kolację, ciasta, pytają, w czym można pomóc? – powiedziała Katarzyna Dowbor w rozmowie z natemat.pl.
- Okazało się, że z kimkolwiek byśmy nie rozmawiali, to słyszeliśmy odpowiedź: nie. Powiedzieliśmy o tym w programie, bo wychodzimy z założenia, że trzeba mówić prawdę, a nie utrzymywać, że było fantastycznie, jeśli tak nie było - dodała Dowbor w tym samym wywiadzie.
Tym razem ekipa nie tylko nie doczekała się żadnego wsparcia od sąsiadów pani Lidii, ale parę dni po zakończeniu remontu elewacja została oblana niebieską farbą.
- Zniszczenie tego jest dla mnie niepojęte, nie mogę tego zrozumieć. Jeśli ktoś nie chce pomagać, nie ma problemu, bo przecież nie ma takiego obowiązku, ale niszczyć to, co ktoś inny zrobił, to już jest zawiść - stwierdziła zbulwersowana prowadząca programu.
Niestety, "wypadek" z farbą to nie koniec kłopotów dla pani Lidii i jej córek. Kobieta w rozmowie z tygodnikiem "Szczytno" wyznała:
- To było naprawdę bardzo przykre. A najgorsze są chyba te komentarze na profilach społecznościowych na mój temat.* Nie sądziłam, że w ludziach może być aż tyle zawiści. Każdy miał przecież prawo zgłosić się do tego programu. Przykre jest również to, że dochodzi do różnych niefajnych incydentów.* W nocy ktoś podjeżdża pod nasze mieszkanie i rzuca kamykami, puka w okna. Proszę, uszanujcie naszą prywatność i dajcie nam spokój.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.