Do karygodnego zdarzenia doszło w czasie meczu V ligi piłkarskiej między Stoczniowcem Gdańsk i KS Sokół Bożepole. Spotkanie odbyło się w sobotę (05.10) w Gdańsku. Piłkarze rozgrywali mecz do 64 minuty. Wtedy na boisko i trybuny wtargnęło około 20 chuliganów.
Czytaj także: Dramat Polaka w Holandii. Piszą o 43-letnim Antonim
Mężczyźni zaatakowali rodziny piłkarzy, dzieci, a także oficjeli z Bożepola. Wśród poszkodowanych znalazł się m.in. 14-latek i chłopiec z niepełnosprawnością intelektualną. Całe szczęście zaatakowani nie mają fizycznych obrażeń. Gorzej jest, jeżeli chodzi o psychikę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Całe szczęście nikomu nic poważnego się nie stało. Dzieci zostały skontrolowane przez lekarzy. Nie mają urazów wewnętrznych. Jeżeli chodzi o kwestie psychiczne, to z całą sytuacją bardzo dobrze radzi sobie 14-latek. Obawiamy się o chłopca z niepełnosprawnością intelektualną. To wierny kibic naszej drużyny. Po zdarzeniu był załamany. Boję się, że nie będzie już lubił piłki. Ta była całym jego życiem. Wszyscy go znali. Zawsze był z nami na meczach i na treningach - mówi w rozmowie z o2.pl Sebastian Rogksz, wiceprezes klubu i były zawodnik drużyny.
Z informacji, które przekazał nam Rogksz wynika, że służby potraktowały zdarzenie bardzo poważnie. Na miejscu natychmiast pojawiła się policja, która zaczęła działać. Służby już chwalą się efektami. Zatrzymano część sprawców, w tym 21-latka i 37-latka.
Dlaczego doszło do napadu? Napastnicy pomylili kluby
Rogksz obserwował zdarzenie z perspektywy boiska. Jak mówi, wszystko działo się błyskawicznie. Zobaczył, że napastnicy biją kibiców, w tym dzieci.
Całe zdarzenie trwało około minuty. Z perspektywy ławki wyglądało to karygodnie. Słychać było krzyki, groźby, wulgaryzmy. Napastnicy wtargnęli tam, aby zrobić naszym kibicom krzywdę. Jeden z nich podobno kopnął 8-latka. To nie do pomyślenia - tłumaczy działacz klubu.
Co ciekawe, znany jest "powód" ataku. Najpewniej napaść zorganizowali pseudokibice Lechii Gdańsk. To oni ukradli flagę KS Sokoła Bożepole, a następnie pobili kibiców gości.
Skąd atak? Oni ukradli naszą flagę. Podobno powiązali dzieci z kibicami Arki Gdynia. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że sprawcy to kibice Lechii Gdańsk - mówi Sebastian Rogksz.
Klub z Bożepola jest zdegustowany reakcją władz Stoczniowca. Początkowo mieli pełne wsparcie od gospodarzy, ale wszystko zmieniło się w ciągu kilku dni. Władze Stoczniowca wydały oświadczenie, w którym wskazują, że "nie wiedziały o przyjeździe zorganizowanej grupy kibiców gości". Władze KS Sokoła Bożepole odpowiadają, że "zarzuty są absurdalne", a żadna zorganizowana grupa nie pojechała do Gdańska.
Uważam, że reakcja Stoczniowca to absurd. Nie wyobrażam sobie, że będziemy informować klub o tym, że na mecz przyjedzie prezes z synem. Nasi kibice jeżdżą na wyjazdy, ale na tym meczu ich nie było. Były tylko rodziny z dziećmi, całe 9 osób - mówi nam wiceprezes KS Sokoła.
Rogksz jest też zasmucony komentarzami osób, które działają przy Stoczniowcu. Nieoficjalnie słyszymy, że niektórzy uważają, że "kibice Arki Gdynia mogli spodziewać się takiego powitania w Gdańsku". Na miejscu nie było jednak kibiców Arki. Co więcej, część fanów KS Sokoła wspiera Lechię Gdańsk.
Ciężko się czyta niektóre komentarze ludzi związanych ze Stoczniowcem. Próbują znaleźć jakieś nieprawidłowości z naszej strony, to nie powinno mieć miejsca - mówi nam działacz poszkodowanego klubu.
Piłkarze trenują, ale mają w głowach całe zdarzenie
PZPN zaoferował drużynie z Bożepola wsparcie psychologiczne. Takowe nie było jednak potrzebne. Mimo to, zawodnicy przeżyli całe zdarzenie. Chcieli pomóc kibicom.
Dzisiaj mamy pierwszy trening od zdarzenia. Na pewno porozmawiamy na ten temat. Piłkarze nie brali w tym udziału, ale drużyna chciała wstawić się za kibicami. Wszyscy się dobrze znamy i myślimy o tym - kończy wiceprezes klubu w rozmowie z o2.pl.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl