- Możemy porozmawiać, ale proszę, niech pani napisze, żeby ludzie już nie wysyłali więcej zgłoszeń - tymi słowami wita mnie kierownik schroniska "Na Szczelińcu", Anna Sikorska. - Na ten moment mamy więcej niż 200 przesłanych CV, a potrzebujemy tylko 8 osób - dodaje zaskoczona "klęską urodzaju" autorka ogłoszenia.
Zostało ono opublikowane 26 stycznia na fanpage’u schroniska. Anons głosił, że poszukiwani są: kobiety i mężczyźni, którzy mogą pracować nieprzerwanie przez co najmniej pół roku w miesiącach kwiecień - październik 2018 r. Zastrzeżono jednocześnie, że osoby te powinny być wolne od zobowiązań rodzinnych, szkolnych i zawodowych, a chętni powinni odnaleźć się na jednym ze stanowisk: barman, pomoc kuchenna, pracownik małej gastronomii, pracownik techniczny, pracownik sprzątający.
Do dziś na post zareagowało 2,7 tys. internautów, a jego treść została udostępniona ponad 2,2 tys. razy. Temat podchwyciły media i tak wiadomość o "pracy marzeń" rozeszła się po całej Polsce. I choć oferowane wynagrodzenie nie należy do najwyższych (2,2 – 2,5 tys. zł netto miesięcznie), możliwość "rzucenia wszystkiego i zaszycia się w górach" zelektryzowała mieszczuchów, bo to głównie oni odpowiedzieli na ogłoszenie.
- Osoby, które do nas się zgłosiły, to są ewidentnie uciekinierzy z dużych miast. Chyba weszliśmy w ich emocje, pokazaliśmy tę pracę z najlepszej strony, czyli obiecując piękne widoki, czyste powietrze, fajną atmosferę, inną niż w korporacjach - mówi Sikorska. - Trochę się obawiamy, czy wystarczająco zaakcentowaliśmy w ogłoszeniu, że to jest ciężka praca - czasem 10 godz. z jedną przerwą. Nam, osobom które wspólnie żyją i pracują w schronisku, wydało się to oczywiste, ale teraz myślimy, że może za bardzo podkreśliliśmy te plusy kosztem obowiązków - śmieje się kierownik "Na Szczelińcu".
O jakie plusy chodzi? Profity materialne: zatrudnienie w stabilnej firmie; umowę o pracę, darmowe zakwaterowanie we wspólnych kadrówkach, wikt i opierunek ("jesz, co chcesz, nasza kuchnia zaspokoi nawet wybrednych") oraz możliwość zdobycia wszechstronnego doświadczenia w zakresie obsługi klienta i utrzymania obiektu hotelowego. Profity niematerialne (m.in.): zamieszkanie w schronisku położonym na skale nad trzydziestometrową przepaścią, w Parku Narodowym Gór Stołowych; jedne z najpiękniejszych widoków w Polsce.
Trzeba przy tym dodać, że wymagania nie były wygórowane: dobry stan zdrowia, uczciwość, zaangażowanie i sumienność w pracy, gotowość do pracy również w weekendy i święta, abstynencja, pozytywny stosunek do ludzi i świata. Czy można więc się dziwić, że wizja pracy z dala od pośpiechu, smogu, nachalnych reklam, kredytów zrobiła szał wśród Polaków?
- Piszą do nas ludzie w bardzo różnym wieku. Od 20-latków do 65-latków. Ci młodsi najchętniej zgłaszają się na stanowisko barmana. Z kolei starsze osoby wydają się bardziej świadome, czego chcą się podjąć. Najczęściej są to turyści, którzy znają atmosferę schronisk i warunki pracy w obsłudze klienta. Mówią, że zdają sobie z tego sprawę, są sprawni fizycznie, mają siłę chodzić po górach, więc taka praca im niestraszna - zdradza Sikorska.
Wybrane osoby zostaną zaproszone na płatny okres próbny. - Zamieszkają z nami, zobaczą, na czym polegają ich obowiązki, i przekonają się, czy takie życie im odpowiada. My też sprawdzimy, jak kandydaci się odnajdują. Bo praca w naszym schronisku to nie jest tylko praca, ale po prostu życie: w jednej grupie, w jednym miejscu, bez większego kontaktu z zewnętrznym światem - podkreśla pani Anna. - Tylko błagam, niech pani już nie zachęca do wysyłania ofert - powtarza ze śmiechem.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.