Polka spadła z piątego piętra. W marcu br. miejscowością Olbia w północno-wschodniej Sardynii wstrząsnęła wieść o tragicznej śmierci 39-letniej Polki, której ciało znaleziono pod oknami hotelu. Wynajmowała w nim pokój ze swoim partnerem, Marco Messiną, który był podejrzany o przyczynienie się do jej śmierci.
Śledztwo umorzono. Według włoskiej prokuratury śmierć Polki była wypadkiem lub samobójstwem i nie ma żadnych dowodów na to, że maczał w niej palce Messina. Włoch od początku twierdził, że był w łazience, kiedy doszło do tragedii. Ponoć prokurator był sceptycznie nastawiony do zeznań 44-latka, ale potem jego wyjaśnienia zostały potwierdzone przez ustalenia śledczych.
Na wieść o umorzeniu sprawy mój klient zalał się łzami. Poza ulgą z powodu zakończenia tego koszmaru, pozostaje mu tylko smutek z powodu śmierci kobiety, którą kochał - powiedział agencji ANSA Giampaolo Murrighile, obrońca Messiny.
Ich związek był bardzo burzliwy. Przed śmiercią Polki para miała spędzić romantyczny wieczór w hotelowym apartamencie, ale skończyło się na alkoholu, kokainie i nieustających kłótniach.
Na ciele zmarłej znaleziono ślady walki, podobne miał Messina. Wcześniej 39-latka kilkakrotnie trafiła do szpitala z powodu obrażeń zadanych jej przez partnera. Polka miała też cierpieć na depresję, szukała pomocy w lokalnym ośrodku zdrowia psychicznego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.