Niedziela, 17 marca jest trzecim i zarazem ostatnim dniem wyborów prezydenckich w Rosji, które odbywają się dwa lata po inwazji Kremla na Ukrainę i miesiąc po śmierci w więzieniu przywódcy opozycji Aleksieja Nawalnego. Głosowanie poprzedziły zmiany w konstytucji usuwające limit kadencji Władimira Putina.
Limit kadencji usunęły zmiany w konstytucji Rosji przeprowadzone latem 2020 roku z inicjatywy samego Putina. Wówczas przeforsowano punkt głoszący, że w przypadku osoby zajmującej stanowisko prezydenta w momencie przyjęcia poprawek jej kadencje zaczynają być liczone od nowa.
Nie było wątpliwości, że chodziło o usunięcie ograniczeń dla samego Władimira Putina - rządził on już od 2012 roku przez dwie sześcioletnie kadencje i druga, dozwolona przez "starą" konstytucję, kończyła się w 2024 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oznacza to, że Putin będzie mógł - jeśli trzymać się tych formalnych zapisów - rządzić co najmniej do 2036 roku, gdy ukończy 84 lata.
Na czele państwa stoi od 2000 roku, gdy na swego następcę wyznaczył go pierwszy prezydent Rosji Borys Jelcyn. Pełnienie przez Władimira Putina urzędu premiera (w latach 2008-12) już wówczas było oceniane jako formalny wybieg, który pozwalał ominąć limit kadencji prezydenckich, nie łamiąc jednak konstytucji.
Trzy dniowe głosowanie
Podobnie jak głosowanie nad zmianami w konstytucji, wybory prezydenckie trwają przez trzy dni. Tę technikę wyborczą przetestowano najpierw w 2020 roku, pod pretekstem zmniejszenia zagrożenia epidemicznego (wcześniej istniało w Rosji głosowanie przedterminowe, ale udział w nim brało około 1 proc. wyborców). Również w 2020 roku rozszerzono możliwość głosowania poza lokalami wyborczymi.
Metody te powtórzono podczas wyborów parlamentarnych w 2021 roku. Rozciągnięcie głosowania na trzy dni i przeniesienie je poza lokale wyborcze osłabiło kontrolę społeczną i możliwość obserwacji. Szerokie pole do nadużyć daje oddanie głosu drogą elektroniczną (DEG), które - jak oceniała niezależna "Nowaja Gazieta.Jewropa" - już od pierwszego zastosowania (w Moskwie w 2019 roku) było używane do fałszowania wyników.
Wybory w Rosji - ingerencja Zachodu i frekwencja
Ukraina w ostatnich dniach wielokrotnie atakowała rafinerie ropy naftowej w Rosji przy użyciu dronów, ostrzeliwała rosyjskie regiony i próbowała przedrzeć się przez rosyjskie granice za pomocą sił zastępczych - ruch ten, według Putina, nie pozostanie bezkarny.
Przywódca Kremla ostrzegł Zachód, że jakakolwiek ingerencja w głosowanie zostanie uznana za akt agresji. Choć jego reelekcja nie budzi wątpliwości - ze względu na brak znaczącego rywala - chce pokazać, że ma zdecydowane poparcie Rosjan.
Dlatego też Kreml zabiega o wysoką frekwencję. Z informacji przekazanych przez rosyjskich urzędnicy wynika, że w pierwszych dwóch dniach osiągnęła ona 60 proc. w całym kraju. Wyniki sondażu wyjściowego zostaną opublikowane niedługo po zakończeniu głosowania - pisze Reuters.
"Południe przeciwko Putinowi"
Zwolennicy Aleksieja Nawalnego, który w zeszłym miesiącu zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach, wezwali Rosjan, aby przyszli na protest "Południe przeciwko Putinowi".
W związku z tym w niedziele, 17 marca przed lokalami wyborczymi ustawiły się gigantyczne kolejki osób, głosujących przeciwko reżimowy. W sieci pojawiają się filmiki sprzed lokali wyborczych oraz zdjęcia kart do głosowania z obraźliwymi hasłami pod adresem dyktatora.
Czytaj również: Co się stanie po wygranej Putina? Czarny scenariusz coraz bliżej
Angela Stent, ekspertka z Instytutu Brookingsa, powiedziała, że wynik wyborów w Rosji nie budzi wątpliwości, ale istnieją poważne powody, aby wziąć pod uwagę to wydarzenie.
Władimir Putin wygra, prawdopodobnie miażdżącym zwycięstwem, a 18 marca będzie domagał się większej legitymizacji jako odnoszący sukcesy przywódca wojenny - powiedziała Angela Stent projektowi Russia Matters w Belfer Center w Harvard Kennedy School.
Dodała, że "wybory prezydenckie w Rosji mają znaczenie dla Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników z dwóch powodów: tego, co dzieje się w trakcie głosowania i tego, co następuje po jego zakończeniu".
Jak podkreśla Reuters rosyjscy urzędnicy twierdzą, że Zachód jest zaangażowany w wojnę hybrydową przeciwko Rosji, która będzie obejmować próby ingerencji w wybory i podania w wątpliwość ich wyników.
Źródło: o2.pl, Reuters, PAP